Aktualności

Historia policyjnego komiksu

14.04.2021 • Daniel Niezdropa

Komiks kojarzy się głównie z chłopcami, bo to oni z reguły czytają je i kolekcjonują. Nie jest to jednak regułą, bo wśród płci pięknej również nie brakuje czytelniczek komiksów. Zdarza się, że młodzi ludzie inspirowani komiksowymi bohaterami, już w dorosłości podejmują życiowe wybory, często bliskie przeczytanym w młodości historiom. Sam byłem pasjonatem tego gatunku czytelniczego i do dziś z sentymentem sięgam do moich archiwalnych zasobów, w których nie brakuje policyjnych przygód. Każdy chciałby się dowiedzieć, jak powstaje komiks, kim jest rysownik. O tym chcielibyśmy wam pokrótce opowiedzieć.

Jest jeden taki rysownik

Wśród znanych mi przedstawicieli służb mundurowych, jest taka osoba – Wojtek „Cihy” Cichoń. To emerytowany żołnierz Żandarmerii Wojskowej, wciąż aktywny zawodowo, lecz już poza mundurem, którego wiele z Policją i ze stołecznym garnizonem łączy, właśnie poprzez komiks.

Geneza i historia policyjnego komiksu

Historia polskiego komiksu sięga 1918 roku, zbiegając się w czasie z  powołaniem polskiej Policji. Pierwsze komiksy w naszym kraju publikowano w gazetach, poświęcając obrazkowej historii pojedyncze kolumny. Były to głównie zapożyczenia z zachodnich gazet, przyjmujące raczej charakter satyry, żartobliwych historii z życia społecznego i politycznego. Z biegiem lat ten „rysunkowy film”, jakim to mianem określano komiksową opowieść, ewaluował i dostosowywał się do zmieniających się realiów społecznych, idąc za trendem i potrzebą czytelniczego rynku. Komiks dostarczał wiele wrażeń i emocji z czytania i oglądania wesołej, czasami fantastycznej, bądź historycznej i sensacyjnej historii. W końcu tak ewaluował, że zaczął uczyć i edukować. Ten komiksowy potencjał profilaktycznego oddziaływania na młodych ludzi i społeczeństwo, jest do dziś efektywnie wykorzystywany przez Policję.

Najbardziej znaną i kultową serią komiksów był „Kapitan Żbik”. Znany bardziej obecnemu pokoleniu 40, 50 i 60-latków, a z racji wznowień z ostatnich lat, także obecnym młodym pokoleniom. Przygody dzielnego kapitana czytało i oglądało się z wielkim zaciekawieniem, a co ważne - poprzez postać Żbika, kształtowała się opinia na temat służby przyjaznej społeczeństwu, dzielnej i skutecznej. Celem tego komiksu było ocieplenie mundurowego wizerunku. Każdy, kto miał okazję przeczytać choćby jeden zeszyt, z pewnością odniósł wrażenie bardzo pozytywne. Komiks miał niesamowity przekaz dla młodzieży, dzieci, harcerzy, uczył zaufania do służb, a przy tym pokazywał jaki ogrom pracy wykonywali funkcjonariusze, aby zatrzymać przestępcę. Był wydawany w latach 1967-1982. W sumie ukazały się 53 zeszyty serii. Twórcą pomysłu na komiksowego „superglinę” był Zbigniew Gabiński, w latach 60-tych dyrektor Oddziału Kontroli, Badań i Analiz Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej. Swój wkład w rysowaniu tego komiksu mieli wybitni polscy rysownicy, między innymi twórcy innych rysunkowych historii tj. Bogusław Polch, Grzegorz Rosiński, Jerzy Wróblewski. Scenarzystą większości części i twórcą postaci dzielnego kapitana był natomiast pułkownik Władysław Krupka. Kapitan Żbik stał się prawdziwym fenomenem na polskim rynku komiksów, przez 15 lat ukazywały się kolejne jego numery, a liczne wznowienia  pojawiają się na rynku wydawniczym do dnia dzisiejszego. Postać kapitana stała się nawet inspiracją do stworzenia spektaklu teatralnego pt. „Kapitan Żbik i żółty saturator”, który miał premierę na deskach Teatru „Syrena” w lutym 2020 roku. Ta postać w czasach, kiedy powstała, inspirowała młodych ludzi. Któż nie chciał był jak kapitan Żbik, sprytny, odważny i rozwiązywać najbardziej trudne i skomplikowane zagadki kryminalne. Kapitan łączył w sobie najlepsze cechy Jamesa Bonda i Sherlocka Holmes’a. To był taki nasz polski „superbohater”. Komiks uczył dobrych zachowań. W każdym numerze ukazywały się listy od kapitana, w których przypominał on o praworządności, wystrzeganiu się używek, apelował też o zdrowy rozsądek do młodzieży. Ta seria była wyjątkowa nie tylko w historii polskiego komiksu. Można powiedzieć nieskromnie, że to jeden z ważniejszych profilaktycznych pomysłów naszej formacji. Komiks został nie tylko umiejętnie wykorzystany do ocieplania wizerunku formacji, ale był początkiem kolejnych przedsięwzięć służących wychowaniu młodzieży w poczuciu jak najlepszych wartości. „Kapitan Żbik” jest jedyny w swoim rodzaju i taki pozostanie. Na kanwie resortowych pomysłów na uświadamianie młodzieży, realizowane były kolejne projekty komiksowe. „Dwaj z galaktyki Gryfa”, pierwsze wydanie w 1987 roku, to opowieść o dwójce kosmitów, którzy poznają zasady ruchu drogowego. Ta pozycja była skierowana do najmłodszych czytelników i miała pomóc w przyswojeniu polskiego kodeksu drogowego.

Następnym resortowym komiksem, był  kalendarz z rysunkami Janusza Christy wydany również w  1987 roku. Kolejne jego karty pokazywały historie z udziałem komiksowego Kajko i Kokosza, którzy mieli przeróżne perypetie drogowe. Kalendarz uczył dzieci oraz młodzież właściwych zachowań w ruchu drogowym. Przedsięwzięć komiksowych jak widać nie brakowało, pamiętajmy jednak, że nie byłoby ich, gdyby nie rysownicy, bo to ich dziełem był stworzenie rysunku i postaci. Scenariusz to jedno, jednak to kredka, flamaster, bądź tablet graficzny w połączeniu z ręką mistrza, dawały życie kolejnym postaciom.

Czas na wywiad z rysownikiem

Kilka lat temu do znamienitego grona polskich rysowników policyjnych komiksów, dołączył Wojtek „CIHY” Cichoń, który podjął współpracę z Komendą Główną Policji i współtworzył komiks dla najmłodszych, promujący Policję. Od 2014 do 2019 roku powstało 6 komiksów, których rysunki były dziełem „CIHEGO”. Bohaterką wszystkich części była komisarz Kasia Przygoda, która wspólnie z grupą młodych ludzi rozwiązywała zagadki kryminalne, pokazując jak być bezpiecznym. Autorem obrazków był Wojtek, natomiast scenarzystą i autorem tekstów, współpracujący z nim Artur Grzenda.

Wojtek „Cihy” Cichoń mieszka w Mińsku Mazowieckim, a w tworzeniu rysunków swojego pierwszego komiksu, kierował się żywymi obrazami działań lokalnej Policji. To właśnie tam poszukiwał obrazkowych inspiracji, aby w sposób wierny i wiarygodny oddać i odwzorować wygląd policyjnego umundurowania, wyposażenia i radiowozów. Z nim właśnie chcielibyśmy porozmawiać o tworzeniu komiksów. Ciekawi też jesteśmy, czy główna bohaterka, komisarz Kasia Przygoda, to może ktoś, kogo znamy? Zatem zaczynajmy…

Skąd wziął się pomysł na rysowanie, czy tą zdolność i pasję odkryłeś w sobie, służąc jeszcze w mundurze?

Po pierwsze zacznę od tego, że czytałem komiksy od dziecka i wydaję mi się, że to właśnie komiksowe serie, takie jak: „Tytus, Romek i Atomek” oraz „Kajko i Kokosz” były przyczynkiem do tego co robię dzisiaj. Już w dzieciństwie posiadłem zdolności, które odróżniały mnie od moich rówieśników. Chodzi mi o rysowanie, po prostu lubiłem to robić. Pamiętam, że w pewnym momencie próbowałem sobie wyrobić warsztat jak profesjonalista. Żmudnie ćwiczyłem rysowanie dłoni, postaci, nóżek, drzew, wzorując się na wskazanym przeze mnie „Kajko i Kokoszu”. Dzięki temu, wyrobione nawyki i tworzone wizje postaci, czy też różne tricki komiksowe zostały utrwalone i korzystam z nich do dzisiaj.

Komisarz Kasia Przygoda, to bohaterka serii policyjnych komiksów, czy inspiracją dla tej postaci była prawdziwa policjantka, czy służy w naszym garnizonie?

Z tego co pamiętam to nie, natomiast moim zleceniodawcom zależało, żeby podkreślić szczególnie rolę kobiet w Policji i wyszło na to, że zamiast drugiego „Kapitana Żbika”, pojawiła się Komisarz Kasia Przygoda. Zresztą na nazwisko Pani Komisarz został ogłoszony konkurs, a mój przyjaciel scenarzysta, został zobligowany do nadania PESEL-u tej Pani. I tak powstała postać dzielnej komisarz.

Czy znasz innych mundurowych rysowników, może jakiegoś policjanta?

Niestety nie znam żadnego policjanta, który rysowałby komiksy. Pamiętam jednak, że podczas mojej służby w Żandarmerii Wojskowej, był jeden chorąży, chyba z Żagania, który również rysował i publikował. Niestety nie kojarzę nazwiska. To jedyny, o którym słyszałem. No i jestem jeszcze ja.

Gdzie znajdujesz inspiracje, jak powstaje komiks, ile czasu Ci to zajmuje?

Inspiracje są wszędzie. To może być wszystko co nas otacza, to co jesteśmy w stanie przetworzyć, nasza wyobraźnia. Ludzie, natura, przedmioty. Powiedziałbym, obserwując to wszystko, widzę jak patrzą na mnie oczami dużego dziecka i mówią: z tego może być fajna historia. Zresztą, moja „magiczna” szuflada jest wypełniona notatnikami i stertami papierzysk z różnymi historiami, szkicami postaci, pomysłami, z których pewnie jedynie niewielka część zostanie zrealizowana. Jeżeli mnie coś zaabsorbuje, to po prostu tworzę. Jak artysta, jak malarz obraz, rzeźbiarz rzeźby, a ja mój komiks. Ważne, żeby przekuć pomysł na całą historyjkę obrazkową. Ja mam pomysły, lecz niestety nie posiadam aż takich umiejętności i zapału, żeby zrobić z tego scenariusz, Tym zajmuje się mój przyjaciel Artur Grzenda, z którym współpracuję już od kilka ładnych lat, świetnie się dogadujemy. Myślę, że wiele komiksów tak powstaje, musi być dobry rysownik i niezły scenarzysta. Dodam, że obaj urodziliśmy się 14 czerwca, tylko że Artur chyba 7 lat wcześniej, może to dlatego. Albo po prostu trafiłem na dobrego współpracownika.

Jeżeli chodzi o czas, jaki zajmuje narysowanie i pokolorowanie jednej strony komiksu, to trwa to około 4 dni. Od samego początku mojej już profesjonalnej i zawodowej przygody z komiksem do kolorowania używam komputera, tabletu graficznego i programu do obróbki oraz edycji grafiki. Dzięki temu skraca się czas wytworzenia gotowej planszy. Powiem szczerze, nie do końca uważam się za dobrego kolorystę, w związku z tym nasz ostatni sztandarowy projekt, który w zeszłym roku zaczął ukazywać się we wznowionym magazynie „RELAX”, koloruje nikt inny jak sam mistrz Jacek Skrzydlewski, można powiedzieć, że to jedna z ikon wśród twórców polskiego komiksu. Co nie znaczy, że nie koloruję komiksów. Podkreślam, że tworząc coś niepowtarzalnego - warto współpracować.  Stąd wiele komiksowych serii powstaje w takiej właśnie kooperacji.

Policyjna seria komiksów, którą współtworzyłeś, miała cel profilaktyczny. Czy takie projekty powinny być rozwijane?

Czy historia o trzech dzieciakach z zacięciem detektywistycznym, uczących się przy okazji historii miejsc, kraju, rozwiązujących różne zagadki i do tego Pani Komisarz, która pokazuje tym dzieciakom różne zagrożenia, pomaga im ich unikać, nie ma celu profilaktycznego? Oczywiście taki był zamysł i taki osiągnęliśmy cel. Odpowiadając na drugą część pytania - moim zdaniem tak, koniecznie trzeba edukować, przestrzegać i rozwijać takie projekty! Komiks to najlepsze narzędzie edukacji, które lepiej dotrze do dzieciaków niż kilkanaście pogadanek. Jak to mówili klasycy: „komiks cieszy, śmieszy, wychowuje, uczy, bawi, edukuje (...)”

Czy uważasz, że komiks to dobre narzędzie do promocji wizerunku Policji?

Powiem tak, już za PRL-u, kiedy wizerunek funkcjonariusza MO w większości społeczeństwa, był delikatnie mówiąc niejednoznaczny, zdecydowano się o wypuszczeniu serii „Kapitan Żbik”. Sam z uporem maniaka, szukałem w kioskach kolejnego zeszytu. Kapitan był dla nas, wtedy małolatów uosobieniem wszelkich cnót, prawdziwym bohaterem i wzorem do naśladowania, a przy tym pogromcą groźnych przestępców, przemytników i szpiegów. Komiks w takiej formie i treści, jak kiedyś „Kapitan Żbik”, to dobre promocyjne narzędzie, ocieplające przy tym wizerunek policjanta.

A może masz jakiś inny pomysł na komiksy o Policji, coś w stylu „Kapitana Żbika?

Mam pomysł, ale bardziej na serię 3-4 stronicowych zagadek kryminalnych, którą musiałby rozwiązać czytelnik, a na którą odpowiedź znalazłby w ukrytych szczegółach w kadrach komiksu. Taki format już kiedyś ukazywał się w magazynie „Relax”, rysował wtedy Edward Lutczyn. Głównym bohaterem byłby powiedzmy komisarz „Borevitch”, a o całe spektrum inspiracji do napisania pojedynczego odcinka, nie musimy się martwić. Od wielu lat pracuję przy policyjnych komiksach. Sam jestem pełen inspiracji. Możemy podjąć współpracę, jestem otwarty w tej kwestii.

Co byś powiedział wszystkim, którzy mają takie pasje, rysują, malują, tworzą? Czy to sposób na życie, czy też spełniania się i rozwijanie własnych talentów?

Jeżeli chcesz rysować, nie bój się rysować, nawet dla samego siebie. To fajna przygoda. Jestem jej żywym przykładem i nie zamierzam przestać. Komiks to moje życie. Serdecznie dziękuję Wojtkowi, że zgodził się na rozmowę. Pamiętajmy, że mieć pasję to mieć swój cel, spełniać marzenia i dążyć do tego, aby codzienne życie było pełne kolorów i przygód, tak jak komiksy, które tworzy Wojtek. Może w naszym stołecznym garnizonie mamy wspaniałego policyjnego rysownika, który w taki sposób spełnia się i rozwija poza służbą, a może angażuje się w różne projekty związane z tworzeniem komiksów. Tego jednak nie wiemy, a ten artykuł być może sprawi, że ujawni się i nawiąże z nami współpracę, a wykonane prace będziemy mogli opublikować w „Stołecznym Magazynie Policyjnym”.

Poprosiliśmy Wojtka Cichonia o prezentację jego umiejętności, oto ich próbka, taka krótka historia osadzona w realiach stołecznej Policji. I przy okazji taki mały mój debiut przy stworzeniu scenariusza do komiksowej planszy. Oceńcie zresztą sami.