Poradniki

Portret w fotografii, czyli jak fotografować ludzi

22.01.2021 • Marek Szałajski

Tematem artykułu jest portret w fotografii, ale nie da się tego zagadnienia oddzielić od pełniejszego pojęcia portretu w ogóle. Rzecz będzie o idei, sposobie spojrzenia i uwiecznienia człowieka. To opowieść o dialogu widza i postaci zatrzymanej w kadrze obrazu i historii obrazu, ponieważ historii tej nie da się oddzielić od współczesnego myślenia o portrecie. My, współcześni odbiorcy sztuki, jesteśmy produktem cywilizacji naszych przodków, uwzględniając w tym szeroko pojętą kulturę, a jeszcze dokładniej sztukę wizualną. Tak naprawdę wszystko już było, nasza twórczość jest jedynie „entym” wariantem pierwowzoru, wykreowanego setki, tysiące lat temu.

Historia niejednego portretu


Ten artykuł o portrecie fotograficznym, zacznę jednak od historii portretu. Nie sposób nie odnieść się do dotychczasowego dorobku w zakresie malarstwa portretowego. Gorąco zachęcam wszystkich zainteresowanych do przeglądania dawnych arcydzieł dotyczących portretu na przestrzeni całej cywilizacji ludzkiej, nie tylko europejskiej. To niezwykła historia portretu malowanego na ścianach, wykuwanego w złotych blachach, uwiecznianego na deskach, płótnie, to historia portretowania ludzi, w grobowcach egipskich, na dworach gotyckich, domach bogatych kupców Wenecji, itp. Wizerunek człowieka nie zmienił się od tysiącleci, zmieniają się tylko mody na ujęcie tematu, techniki tworzenia, nowe technologie i wielkie osobowości artystów. Bogactwo ilościowe i jakościowe tej historii sztuki jest oszałamiające. Ktoś powie: „no dobrze, ale to nie jest fotografia”.Tak, to nie jest fotografia, ale to jest bogactwo przedstawień portretów, kadrów, linii, kolorów, faktur, perspektyw, pomysłów ujęcia tematu, atmosfery mu towarzyszącej. Widzę tu wiele wspólnego z naszymi poszukiwaniami z aparatem fotograficznym w ręku.
 

Jest niemożliwym przedstawić w tej skromnej publikacji historii portretu, ale pozwolę sobie odnieść się do kliku przykładów. Będę się posługiwał w tekście autorem i nazwą dzieła, a zainteresowany czytelnik znajdzie bez trudu opisaną reprodukcję w internecie. Warto poświęcić czas na przeglądanie albumów i zasobów internetu, ponieważ najlepiej uczyć się od mistrzów. Ze względu na ograniczoną wielkość tego artykułu, pominę okres Mezopotamii, Egiptu, Grecji, Rzymu i przejdę od razu do pierwszych nazwisk sztuki późnego średniowiecza. Warto przyjrzeć się portretom Jana van Eyck’a, a szczególnie portretowi „Mężczyzna w turbanie”, portretowi kardynała Albergatoriego (około 1431) i jego innej pracy „Madonna kanclerza Rolin” (około 1435). Odniosę się tu tylko do wspólnych z fotografią elementów kadru, sposobu ustawienia postaci, światła, perspektywy. Oba pierwsze portrety uderzają swoją szczegółowością, namalowane na ciemnym tle, z którego wyłaniają się, jak z cienia, twarze i elementy ubioru. Ciekawe jest ujęcie tematu w trzecim obrazie. Oprócz niesamowitej szczegółowości, zachwyca pomysł skadrowania zwróconych do środka postaci na tle krajobrazu miasta i rzeki. Wnętrze doświetlono bocznym światłem, które dodatkowo wydobyło udrapowanie sukni Madonny. Wzrok kardynała kieruje oczy widza na istotny element obrazu, jakim jest Jezus Chrystus i koronacja Maryi. Niesamowity klimat ukazujący wielkie rzeczy, w małym kameralnym pomieszczeniu. Mimo dużej ilości szczegółów, od pierwszego planu aż po tło, widz nie gubi najważniejszych elementów tego dzieła. Jest jeszcze inny element tego obrazu, który decyduje o mistrzostwie artysty. Jest to światło nieba, które przebija przez dwie kolumny. Wyobraźmy sobie inne zapełnienie tego tła, np. drzewami, architekturą, ścianą. Artysta z mistrzostwem pozostawił tam kolorystycznie dopasowaną gładką powierzchnię, która „rozświetla” nam płaszczyznę. Nie bez znaczenia jest umieszczenie horyzontu na wysokości oczu, co wzmacnia spojrzenie kardynała na Madonnę. To prawdziwe mistrzostwo. Wszystko jest na swoim miejscu. Warto uwzględniać takie elementy rozmieszczenia osób, rzeczy, perspektywy, światła, wykonując nasze portretowe zdjęcia, a przede wszystkim dobrze to przemyśleć, zanim naciśniemy spust migawki.

Jest jeszcze jedno nazwisko okresu gotyku, które chciałem tutaj przywołać. To Robert Campin i jego dwa portrety: „Portret mężczyzny” (około 1435) i „Portret kobiety” (około 1435). W tych dwóch pracach chcę zwrócić uwagę czytelnika na sposób „kadrowania” i „ustawienia” światła, które, w zestawieniu z czarnym tłem i czarnym ubiorem, tworzy niesamowity klimat. Takie portrety malowano w założeniu, że będą „funkcjonowały” w parach, obok siebie, postacie zwrócone do siebie oddziałują przez ten zabieg podwójnie.

Przeniesiemy się teraz do początku renesansu we Włoszech, a dokładnie do okresu quattrocento. W sztuce portretowej tego okresu, chcę zwrócić uwagę czytelnika na pewien specyficzny, profilowy sposób przedstawiania postaci. Rzecz do tej pory niespotykana w portrecie, która pozostanie charakterystyczna głównie dla tego okresu sztuki. Charakterystyczne prace dla tego typu portretu to: Piero della Francesca, „Portret Battisty Sforzy i Federica da Montefeltro”, dyptyk (ok. 1465), Alessandro Baldovinetti, „Portret damy” (około 1465). Chcę zwrócić uwagę czytelnika na jeszcze jedno dzieło tego okresu, może nie trzymające się „obowiązującego” profilu, ale niezwykle ciekawe i warte poznania. To obraz Domenico Ghirlandaio, „Portret dziadka z wnuczkiem”, (około 1490). Proszę zwrócić uwagę na bardzo wyczuwalną więź między dwoma portretowanymi postaciami, realizm przedstawienia i nieszablonową, niezwykłą kompozycję. Światło zostało umieszczone dokładnie tam, gdzie powinno być, tworząc w ten sposób intymny, klimat. Atmosferę obrazu wzmacnia skromny, umiejscowiony w rogu obrazu, jakby na marginesie, pejzaż. Piękna praca, która może być wzorem, inspiracją do realizacji w technice fotografii.

Pozostając na gruncie renesansu włoskiego, obowiązkowo trzeba wspomnieć o Leonardo da Vinci (1452-1519) i jego przykładowych portretach: „Portret Ginevry Benci, (około 1475), „Portret damy” (La Belle Ferroniere), (1490-1495), „Dama z gronostajem”, (około 1488-1490), „Mona Lisa” (La Gioconda), i wiele, wiele innych, których nie sposób tu wymienić. Twórczości Leonarda, podobnie jak innych gigantów sztuki tego okresu, nie sposób nawet tutaj streścić. Zainteresowanych odsyłam do książki „Mój Leonardo. Pięćdziesiąt lat rozsądku i szaleństwa w świecie sztuki i poza jego granicami”, Martin Kemp.Obok Leonarda, koniecznie trzeba wspomnieć jeszcze jednego artystę związanego z Florencją, to Rafael (1483-1520). Artysta ten, mimo krótkiego życia, stworzył wiele portretów, wśród których pragnę wymienić „La velata”, (1513), „Portret Baldassara Castiglione”, (1514-1515). Nie sposób pominąć taką postać artysty jak Giovanni Bellini i jego „Portret doży Leonarda Loredana”, (1501), „Portret papieża Leona X z kardynałami Giuliem de’Medici i Luigim de’Rossi”, (1518-1519) oraz Giorgione z pracami: „Portret Giustinianiego”, (około 1506) i „Podwójny portret”, (około 1510). Kolejne wielkie nazwisko renesansu to Albrecht Durer (1473-1528). Chcę zwrócić uwagę na jego „Autoportret” (1498) i „Portret Oswaolta Krela”, (1499). Może warto, w przypadku tego portretu, zwrócić uwagę na niespotykane dotąd potraktowanie tła portretowanej osoby. Durer to zdolny i doświadczony portrecista, warto zapoznać się z jego twórczością w tym zakresie. Na naszą uwagę zasługuje również Hans Holbein młodszy i jego znane dzieło „Portret Erazma z Rotterdamu”, (1523). Artysta ten namalował jeszcze wiele znakomitych portretów, wśród których należy wymienić „Portret Bonifaciusa Amerbacha”, (1519) i „Portret kupca Georga Gisze”, (1532). Na naszą uwagę zasługuje również jeszcze jedno jego znane dzieło, „Portret Henryka VIII” (około 1539-1540).

Wchodząc na teren renesansu weneckiego, muszę wspomnieć o kolejnym wielkim artyście: Tycjanie (Tiziano Vecellio, około 1490-1576), który stworzył olbrzymią ilość portretów, nie sposób ich tu wymienić, posłużę się tu kilkoma tylko przykładami: „Portret szlachcica”, (Ariosto), (1511-1512), „Mężczyzna z rękawiczką”, (1523), „Portret Vincenza Mosti”, (1920), „Portret Pietra Aretina”, (1545), „Portret arcybiskupa Filippa Archonta”, (1559). Z dworami Wenecji związany był również inny zdolny portrecista Lorenzo Lotto, autor wielu znakomitych portretów, m.in.: „Portret młodego mężczyzny z książką” (około 1526), „Portret Szlachcica” (około 1530), „Portret Andrei Odoniego” (około 1527), „Portret papieża Pawła III z nepotami, Alessandrem i Ottawiem Farnese” (1546), „Portret antykwariusza Jacopa Strady” (1567-1568). Nie sposób pominąć takich nazwisk jak: Paolo Veronese (1528-1588), Jacopo Tintoretto (1519-1594), Giovan Battista Moroni (1520/24-1578). Bardzo ciekawe są dwa obrazy Paolo Veronese przedstawiające rodziców z dziećmi. Są to: „Portret hrabiny Livii de Porto z córką” i „Portret hrabiego Iseppa da Porto z synem”. Chcę zwrócić uwagę czytelnika na jeszcze jeden portret powstały, u schyłku renesansu, w kręgu sztuki zwanej manieryzmem. To „Dama w gronostajach” (1577-1580), autorstwa El Greco (Domenikos Theotopulos, około 1541-1614). Wspaniała kompozycja, malowanie światłem i wykonanie techniczne.

Przejdziemy teraz do okresu baroku i tutaj pojawiają się nazwiska: Peter Paul Rubens (1577-1640), Diego Velazquez (1599-1660), Rembrandt van Rijn (1606-1669), Anton van Dyck (1599-1641), Frans Hals (1580-1666), Jan Vermeer (1632-1675).Nie sposób wymienić wszystkich nazwisk, a już nie sposób wymienić i opisać wszystkich dzieł. To przekracza znacznie ramy tego artykułu, więc zachęcam czytelników do odwiedzenia internetu, albumów malarstwa, a jeżeli ktoś ma takie możliwości, wizyty w muzeum. Z późniejszych okresów malarstwa portretowego, poleciłbym szczególnie, pracę „Wielebny Robert Walker ślizgający się na Duddingston Loch”(1784) autorstwa Henry Reaburn (1756-1823). Ciekawa jest również praca Jean-Etienne Liotard (1702-1789) „Portret Marii Adelajdy Francuskiej w stroju tureckim”, (1753) i „Dziewczyna z czekoladą”, (1744). Wiek XIX to już prawdziwy wysyp portretów malarskich, których autorzy czerpią z doświadczeń poprzednich epok i dodają własną inspirację. To jest wiek, w którym pojawiają się i rozwijają techniki graficzne. W tym czasie pojawia się fotografia, która naśladuje malarstwo. Do nazwisk, które chcę przywołać należą: Jean-Auguste-Dominique Ingres, Eugene Delacroix (1798-1863), Theodore Gericault (1791-1824), Francesco Hayez (1791-1882), Gustave Courbet (1819-1877), Edouard Manet (1832-1883), Edgar Degas (1834-1917), Auguste Renoir (1841-1919), Vincent Van Gogh (1853-1890), Paul Gauguin (1848-1903), Henri de Toulouse-Lautrec (1864-1901). Jeżeli chodzi o polskich portrecistów, to proponuję zapoznać się z bogatą twórczością Jana Matejki (1838-1893), Henryka Rodakowskiego (1823-1894), Stanisława Wyspiańskiego (1869-1907) i Aleksandra Gierymskiego (1850-1901).
 

Na przełomie XIX i XX wieku zmienia się postrzeganie sztuki, zmienia się rozumienie tego, co na zewnątrz. Sztuka przestaje być wierną naśladowczynią rzeczywistości, a zaczyna być jej interpretacją przez artystę. Czy to słuszne podejście? Czy tej roli nie pełni od wieków filozofia i nauki jej pokrewne? To zależy od odbiorcy, który w tej nowej roli musi stawiać sobie większe wymagania.Ten bardzo skrótowy przegląd historii portretu w malarstwie kończę kilkoma nazwiskami, które otwierają to nowe widzenie: Paul Cezanne (1839-1906), Gustav Klimt (1862-1918), Edvard Munch (1863-1944), Amadeo Modigliani (1884-1920), Henri Matisse (1869-1954), Pablo Picasso (1881-1973), Umberto Boccioni (1882-1916), Egon Schiele (1890-1918), Ernest Ludwig Kirchner (1880-1938).

Od sztalugi do statywu fotograficznego

Przygoda z fotografią rozpoczęła się jeszcze w XIX wieku, kiedy Louis Daguerre (1787-1851) wynalazł technikę utrwalania obrazów na metalowej płytce. Otrzymywano pojedynczą, niereplikowaną odbitkę, ale za to o bardzo dużej szczegółowości. Równolegle do tego wynalazku, Wiliam Fox Talbot (1800-1877) wynalazł metodę, która pozwalała z negatywu wykonywać dowolną ilość pozytywów, ale gorszej jakości. Łatwość i szybkość otrzymywanych obrazów, które w odróżnieniu od techniki malarskiej - drogiej, niedostępnej dla przeciętnego człowieka - stały się teraz bardziej dostępne dla środowisk biedniejszych. Spowodowało to szybki rozwój tej techniki utrwalania obrazów.

Pewna część malarzy, zafascynowana nową technologią, zastąpiła sztalugi malarskie statywami i fotograficznym. Portrety dagerotypowe jeszcze dziś zachwycają swoją szczegółowością i niepowtarzalnym klimatem. Takich zdjęć nie uzyskamy na zwykłych papierowych odbitkach. To „lustro z pamięcią”, jak nazywano dagerotypy, uzyskiwano w jednym niereplikowanym egzemplarzu, jednak sposób otrzymania obrazu był nieporównywalnie łatwiejszy i szybszy niż tradycyjne malarstwo sztalugowe, a cena umożliwiała dostęp do takich portretów szerszej reprezentacji społeczeństwa. Nowa moda szybko opanowała cały ówczesny cywilizowany świat, a zyski z niej dały podstawę opłacalnych inwestycji i dalszego rozwoju. Pierwszym znaczącym fotografem, portrecistą był Nadar, właściwe Gaspard-Felix Tournachon (1820-1910). Nadar to pseudonim twórczy, marka firmy, która odróżniała go od innych twórców. Fotograf ten, w sposób znakomity jak na ówczesne możliwości (lata 50-te XIX wieku), uwieczniał wizerunki gwiazd, twórców, artystów ówczesnego Paryża. Stosował gładkie tło, a jego bohaterowie byli naturalni, nieupiększeni. Jego fotografie mają niezwykłą siłę wyrazu. Szczególnie znana jest piękna fotografia młodej jeszcze Sary Bernhardt (1844-1923), aktorki teatralnej. To dla niej projektował plakaty bardzo uzdolniony artysta Alfons Mucha. Inni, wyróżniający się fotografowie - portreciści XIX i XX wieku to: Albert Sands (1811-1894), August Sander (1876-1964), Julia Margaret Cameron (1815-1879), Eugene Atget (1857-1927), Clarence H.White (1871-1925) i jego niezwykły portret „Dziewczyna z lustrem”. Eugene Atget prowadził dokumentację fotograficzną Paryża, „przy okazji” pozostawił olbrzymią ilość fotografii mieszkańców Paryża. Bardzo ciekawe są jego portrety ludzi wyglądających zza szyb witryn sklepowych, w podwórkach, ulicy, rzemieślnicy, pracownicy, uchwyceni przez obiektyw w trakcie ich pracy. Niektóre z nich, to prawdziwe dzieła sztuki. W tym okresie wynaleziono film celuloidowy, który rozpropagował George Eastman, produkując film zwojowy i tworząc lekkie aparaty fotograficzne, które odtąd stały się nie tyle narzędziem artystycznym, co dziennikarskim, rodzinnym i propagandowym. Artystą, który tworzy propagandowe portrety, jest Aleksander Rodczenko (1891-1956), jako jeden z pierwszych zaczął stosować w fotografii fotomontaż. Nowatorskie i ciekawe są portrety wykonane przez Man’a Ray’a. Ten fotograf zaczął stosować proces solaryzacji, przez co fotografowane osoby są jakby wycięte z tła i wyglądają jak odlane z metalu. Man Ray i Marcel Duchamp stworzyli amerykański nurt dadaizmu, który odrzucał tradycyjne sztuki. Trzeba jeszcze wspomnieć nazwiska: Cecila Beatona (1904-1980), Nickolas’a Muray’a (1892-1965) i Wiliama Mortensen’a (1897-1965), znanego głównie z hollywoodzkich portretów z lat dwudziestych i czterdziestych XX wieku. Cecil Beaton to znany kostiumograf i scenograf, laureat trzech Oscarów. Fotografia portretowa towarzyszyła mu przy wykonywaniu zawodu kostiumografa.W opisanym okresie do drugiej wojny światowej, w zakresie fotografii portretowej można przytoczyć znacznie więcej nazwisk i opisać więcej prac, ale na użytek tej publikacji, nie sposób zmieścić tak obszernych informacji. Tym, którzy są bardziej zainteresowani historią fotografii, odsyłam do tematycznych książek i internetu. Nasz pobieżny przegląd historii portretu zakończę na II wojnie światowej.

Człowiek przedmiot fotografii

Od kiedy pojawiły się pierwsze dagerotypy i odbitki Talbota na rynku, człowiek był pierwszym obiektem ich przedstawień. Tak kiedyś, tak jak i teraz ludzie lubią się portretować, zatrzymać czas, zachować swój wizerunek na pamiątkę, na wieczność. Istnieje również inna potrzeba, chcemy sami zobaczyć jak wyglądamy, jak chcielibyśmy wyglądać. Aby fotografować ludzi, musimy się nauczyć wchodzenia w relacje z portretowaną osobą. Bez tego zdjęcia będą sztucznie, nienaturalne, nie oddadzą prawdziwego człowieka, którego fotografujemy. Trzeba lubić i szanować ludzi, to podstawa. Dialog z osobą portretowana pozwoli na lepsze poznanie, na swobodne pozowanie, intuicyjnie odda osobowość osoby portretowanej na zdjęciu.
Dialog - próba zrozumienia osoby.

Człowiek - ten szczyt stworzenia, jak mówi jedna z mitologii lub ten szczyt ewolucji, jak mówi inna - chciałby wyglądać na swoje wyobrażenie. Lustro już nie wystarcza, lustro jest bezwzględnie szczere, nie da się oszukać ani oglądającego siebie ani osoby postronnej. W lustrze zdradzają nas gesty, mimika, ruchy gałki ocznej. W kadrze aparatu, wszystko jest jakby z innego świata, z innego wymiaru, dlatego czasem sami nie poznajemy się na zdjęciach i patrzymy jak na obcą osobę. Fotografia to pośrednik między naszym światem a tym innym, próbujemy go zrozumieć, odczytać. Ci ludzie są nieruchomi, ale odnosimy wrażenie, że w każdej chwili mogliby przemówić. Co by nam powiedzieli, jaką wiedzę i mądrość przekazali? Zadajemy pytania patrząc na zdjęcia i tym zmuszamy samych siebie do odpowiedzi na nie. Im intensywniej to robimy, tym bardziej zaczynamy szukać i czasami ta odpowiedź do nas przychodzi. To jest jedna z tajemnic i mocy fotografii, szczególnie odczuwalna, gdy sięgamy po stare rodzinne albumy, wspominając miejsca i ludzi, których już nie ma. Ale to samo dotyczy portretów ludzi, z którymi nie jesteśmy spokrewnieni, ale którzy związani są z nami pokoleniowo, społecznie, narodowo czy kulturowo. O czym myśleli, jakie mieli życie, jak smakowali codzienność? Próbujemy utożsamić się z tym ich światem choć przez kilka sekund i odczuć klimat tamtego czasu. To trudne i wymaga prawdziwego zaangażowania, pasji. Ale to również swoisty list fotografa do oglądających.

 Poprzez kadr, sposób fotografowania, symbole, osiągnięty klimat, sprawiamy, że przekaz staje się czytelny i inspirujący. Tak powstają zdjęcia, które przechodzą do historii fotografii, do naszej kultury. Czytelnik z tych listów odczyta później bez trudu, kim jest człowiek na danym zdjęciu, co chciał nam przekazać. Dialog staje się nagle możliwy dzięki niewielkiej odbitce. I to jest cała sztuka fotografii portretowej i nie tylko, reszta to złudna moda, technomaniactwo i snobizm. Fotografia to filozofia, czego nie uznają niektórzy fotografowie.

Rodzaje zdjęć portretowych

Spotykamy różne rodzaje zdjęć portretowych, ten podział wynika ze sposobu fotografowania, ujęcia kadru, miejsca, fotografowanej osoby lub osób.Są to autoportrety, pojedyncze portrety, podwójne lub z udziałem większej liczby osób.Ze względu na komponowanie kadru, możemy podzielić portrety na takie, które przedstawiają szczegół, fragment postaci, większe partie ciała lub portrety całopostaciowe, przestawiające jedną postać, dwie postacie, większą ilość osób w różnej perspektywie. Inna jest fotografia uliczna, inne będą portrety środowiskowe, związane z konkretnym zawodem, rodziną, podczas zabawy, wakacji. Inne będą portrety dzieci, młodzieży, dorosłych, portrety specyficznych osobowości. Portrety mogą powstawać w studio fotograficznym, w plenerze, określonym wydzielonym miejscu, z użyciem światła naturalnego lub bez. Możemy robić zdjęcia ustawiane lub w naturalnych, spontanicznych pozach. Ten podział jest umowny i może łączyć na jednej fotografii kilka rodzajów.

Emocje

Emocje wyrażają gesty, wyraz twarzy, wzrok, sposób i kierunek patrzenia, fotografowaną pozę, wygląd postaci, sytuację przedstawioną na zdjęciu. Emocje mogą być również wyrażone przez elementy pośrednie, jak sposób kadrowania, perspektywę, światło, rodzaj ujęcia, kolory, faktury, linie, tło, zestawienia różnych elementów, itp. Emocje są ważne, poruszają widza, zmuszają do zrozumienia, określenia się, wprowadzają dialog, nie tylko ten zewnętrzny, ale i ten wewnętrzny. Określają i wzmacniają tożsamość odbiorcy. Sztuka polega na tym, aby uchwycić emocje we właściwym czasie z optymalnie najlepszej perspektywy. Ten naturalny moment jest krótki, a późniejsze „pozowanie” wychodzi sztucznie i nie ma już takiej mocy. Musimy być dobrymi obserwatorami, psychologami i mieć ten „fotograficzny instynkt i refleks”, aby uchwycić właśnie „to”. Właściwe wyczucie tej chwili to kwestia, talentu, praktyki, doświadczania, a czasem szczęścia.

W co była ubrana Julia i gdzie stał Romeo?

Wszystkie pozostałe elementy zdjęcia takie jak: czas, miejsce, tło, rekwizyty, ubiór są równie ważne, co fotografowana osoba i wpływają na „wypadkową” dobrego ujęcia. Wyobraźmy sobie portretowaną osobę na tle „blokowiska”, sali z pustymi krzesłami, perspektywą torów kolejowych, wnętrzem wypełnionym książkami, itp. Każde tło to symbol zainteresowań portretowanej osoby, jej problemów, pracy, pasji, tożsamości. To samo odnosi się do czasu wykonywania zdjęcia, kolorystyki, oświetlenia, ubioru, użytych rekwizytów. Wszystkie te elementy są odbierane przez widza w kontekście fotografowanej osoby. Wszystko zależy od fotografa, jakie elementy wykorzysta, które wzmocni, a które osłabi lub wyeliminuje, ponieważ właściwe proporcje też są tu ważne. Sięgnijmy do historii malarstwa portretowego, to prawdziwa skarbnica wiedzy dla budowania obrazu. Cień postaci, odbicie w oknie, w lustrze, wszystko może mieć znaczenie. Gdyby intuicji i wyobraźni można było nauczyć …, ale tego się nie da zrobić. To albo się ma albo nie, dlatego w niektórych przypadkach artyzm myli się ze snobizmem, a mylne wyobrażenia o sztuce prowadzą do twórczości marketingowo-sprzedażowej, bylejakości i elitarnego vipkiczu. Zwykły brak pomysłu, nieumiejętność robienia zdjęć, przykrywana jest niezrozumiałym przez „prostaczków” wyrazem artystycznym.

Kadr, czyli to co musi zrobić fotograf

Spory, czy pierwsze było jajko czy kura, trwają jeszcze do dziś, tak samo, czy najpierw była rama, do której dopasowano obraz, czy najpierw był obraz, do której zrobiono ramę. Jak byśmy nie rozważali tego tematu, to oba czynniki są równie ważne i współzależne od siebie. Robiąc portret, powinniśmy już w momencie patrzenia przez obiektyw, wstępnie określić tą zależność, uwzględniając wszystkie czynniki wymienione wcześniej. Ta szybkość oceny jest konieczna, ponieważ później tych zależności nie da się cofnąć. Chyba, że jesteśmy na tyle zdolni, żeby zdjęcie „domalować”, ale to zawsze wprowadza element sztuczności i według mnie, praca traci na wartości. Moim zdaniem, każde pojedyncze zdjęcie, powinno się rządzić własnym prawem i nie może być z góry skazane na proporcje 3x4, 2x3, kwadrat, pion, poziom. Proporcje kadru powinny być dopasowane do wnętrza zdjęcia i jeżeli tego wymaga koncepcja, może to być nawet trójkąt albo koło.

Jeżeli chodzi o pozostałe elementy kadru, takie jak proporcje brył, elementów jasnych i ciemnych, wagi kolorów, kierunków linii, perspektywy, kierunku, wysokości, widzenia obiektywu, głębi ostrości, zestawienia faktur, szczegółowości i innych, to wszystko okazuje się bardzo ważne. Chcąc robić dobre portrety i nie tylko, powinniśmy „ogarnąć” te wszystkie elementy w mgnieniu oka. Na zrobienie zdjęcia mamy niewiele czasu, chyba, że mamy dużo czasu i pieniędzy, a zleceniodawca jest cierpliwy i wyrozumiały. Nawet artysta malujący obraz musi już na wstępnym etapie szkicu uwzględnić te wszystkie elementy. Potem cofnąć się już nie można. Tak więc dobrze jest zdobywać to doświadczenie, robiąc dużo zdjęć, ucząc się od innych, wizualizować sobie obrazy w pamięci, sprawdzając wszystkie elementy. Ta umiejętność przydaje się potem we właściwym momencie uchwycenia postaci i otoczenia. Z tego nie da się zrobić wzorcowej kalki, każda chwila jest inna, każde ujęcie ma swój niepowtarzalny, osobliwy klimat.

Cała sztuka, nie tylko przy tworzeniu fotografii, polega na zdolności wnikliwej obserwacji i na wrażliwości fotografa, nie tylko tej estetycznej, ale również tej, która widzi ludzi i świat takimi jakimi są naprawdę, a nie tylko na użytek egoistycznego medialnie przypudrowanego wizerunku. Jest to sztuka opowiadania obrazem za pomocą fotografii. Tworząc portret, oprócz tej strony estetycznej, na „kliszy” utrwala się również niepowtarzalny portret osobowości. Na ile ten indywidualny charakter jest rozpoznawalny, to zależy od zdolności portrecisty - fotografa.

Światło

Oprócz wcześniej omówionych uwarunkowań wykonania zdjęcia, omówię pokrótce pracę ze światłem. W fotografii portretu spotykamy się ze światłem naturalnym, czyli wytworzonym przez słońce lub księżyc. Nie dysponujemy żadnymi innymi źródłami światła, powierzchniami wzmacniającymi światło i mając tylko aparat fotograficzny, od nas zależy, jak wykorzystamy tę trudność albo atut, to zależy od naszych umiejętności. W przypadku światła słonecznego, każdy fotograf ma swoją własną koncepcję pracy. Niektórzy wykorzystują odpowiednią porę dnia do robienia zdjęć, biorąc pod uwagę kąt padania światła, jego intensywność, barwę, nastrój. Światło ranne różni się od południowego i zachodzącego. Nie będziemy wchodzić w szczegóły tego zagadnienia, nietrudno wychwycić różnice, wykonując kilka próbnych zdjęć. Przy bezchmurnym niebie, intensywność światła może być powodem „przepalenia” zdjęć, dlatego należy przemyśleć, czy nie lepiej zrobić zdjęć portretowych przy zachmurzonym niebie, które daje światło miękkie, rozproszone. Szczególnie dotyczy to portretów. Ale to kwestia indywidualnych wyborów, niektórzy wykorzystują silny kontrast, szczególnie przy zdjęciach pod słońce, uzyskując silnie zarysowane kontury. Światło słoneczne jest za każdym razem inne, codzienna obserwacja i próby zdjęć przy różnej przejrzystości, różnym zachmurzeniu, różnym kącie padania, przygotuje nas do właściwego wykorzystania jego charakteru.

Światło naturalne możemy dodatkowo wspomagać różnego rodzaju blendami rozpraszającymi, odbijającymi, pochłaniającymi światło słoneczne, w celu uzyskania miękkiego światła lub doświetlenia postaci, cieni, tła. Przy robieniu zdjęć portretowych w naturze, często spotykamy się z problemem silnie zacienionego podbródka, nosa, oczu. Ten niepożądany efekt możemy zniwelować przy pomocy odbitego światła blendy. Należy jednak uważać, aby nie przesadzić i nie zagubić naturalnie doświetlonych elementów twarzy. Podobnie doświetlić możemy postać fotografowaną w plenerze za pomocą lampy błyskowej. Sprawdza się to w zdjęciach pod słońce. Przestrzegałbym przed bezpośrednim światłem lampy błyskowej, radziłbym założyć na lampę rozpraszający dyfuzor lub rozproszyć za pomocą blendy, parasola fotograficznego. Światło flesza jest bardzo ostre i powoduje duże kontrasty, dlatego dobrze jest odbić to światło pośrednio przez jakąś płaszczyznę lub w inny sposób osłabić, „zmiękczyć”. Poza tym, warto zastanowić się, czy nie założyć na flesz dodatkowego kolorystycznego filtra foliowego, aby dopasować kolor światła flesza do oświetlenia naturalnego. Będzie to miało znaczenie np. przy wykonaniu zdjęcia na tle zachodzącego słońca, ale nie tylko. Fotografowanie z pomocą lampy błyskowej to oddzielne zagadnienie przekraczające możliwości obecnego artykułu.

Osobnym rodzajem oświetlenia jest światło zastane. To światło naturalne, na zewnątrz, wpadające przez okno do pomieszczenia, to ulica doświetlona latarniami, neonami, żarówkami witryn, okien, reflektorami samochodowymi, to również wnętrze oświetlone słońcem i lampą przy łóżku, snopem świecy, ogniem z komika. Światło zastane, to takie, z którym stykamy się w danej scenie naszej fotograficznej rzeczywistości, bez dodatkowego wspomagania innymi źródłami światła. Dla niektórych to wyzwanie, aby pokazać swoje umiejętności, bez posiłkowania się dodatkowymi fotograficznymi gadżetami. Z doświadczenia wiem, że powodzenie takich zdjęć, szczególnie w trudnych warunkach oświetleniowych, czasami zależy od jakości matrycy i obiektywu. Ale to kosztuje. Coś za coś, ale warto. Przy gorszej jakości matrycy, zwiększanie ISO powoduje nieprzyjemne w odbiorze niekontrolowane przebarwienia. Te niepożądane piksele są do częściowego usunięcia w programach komputerowych, ale i dla możliwości techniki, są granice. Trzeba przyznać, że z biegiem czasu, technika coraz lepiej sobie radzi i zwiększanie czułości ISO, nie powoduje już tak dużych problemów. „Przyzwoite” zdjęcia wychodzą przy parametrze czułości sięgającym nawet kilku tysięcy ISO. Portrety z użyciem wielu naturalnych źródeł światła, z uwzględnieniem ich różnego natężenia, kolorystyki, dają niepowtarzalny nastrój. Pamiętajmy o tym, że kolory też oddziałują wzajemnie na siebie. Ten efekt wzajemnego oddziaływania kolorów wykorzystywali malarze, szczególnie epoki baroku. Kolor to atut naszych fotografii. Ale kolor trudno jest fotografować, kolor jest bardzo wymagający i ambitny, dlatego część fotografów wybiera czarno-białe zdjęcia „artystyczne”. Czarno-biała fotografia miała swoje uzasadnienie, gdy nie znano sposobu jej „zabarwienia”, ale dziś? Świat wokół nas jest kolorowy, nie widzę powodu, aby przedstawiać go na fotografii monochromatycznie.

Nie przypominam sobie, aby w przeszłości powstawały czarno-białe obrazy olejne. Może ten „czarno-biały artyzm” fotografii bierze się stąd, że fotograf-artysta ma problem z kolorem, nie potrafi go fotografować, zwyczajnie tego nie czuje? Nie jest to reguła, czasami jest uzasadnione użycie fotografii czarno-białej, ale to musi się obronić. Zaznaczam, że jest to moje zdanie i nie wykluczam innych poglądów i upodobań. Nie godzę się tylko z „cwaniactwem”, które przykrywa nieumiejętność fotografowania koloru zamianą zdjęcia na czarno-białe i obejście problemu „kuchennymi drzwiami”, przypinając karteczkę na drzwiach, że to taki „wyraz artystyczny”.

Pozostają jeszcze zdjęcia w studio, gdzie będziemy potrzebowali odpowiednio obszernego pomieszczenia, różnego rodzaju teł, nie tylko gładkich. To droższa impreza, która wymaga różnego rodzaju statywów, wysięgników, lamp, softboxów, filtrów, gadżetów, parasolek fotograficznych, blend, wyzwalaczy, podłączeń elektrycznych. Jak się tym posługiwać, to duża opowieść na inną okazję.

Atmosfera

Każdy chciałby wyjść dobrze na zdjęciu, a jeszcze lepiej, gdy wyjdzie idealnie. Zrobienie dobrego portretu to duże wyzwanie. Zrobienie „zdjęcia do legitymacji” już nie każdemu wystarczy. Tak jak w każdej pracy plastycznej, liczy się pomysł i nie musimy dysponować wieloma drogimi środkami, aby zrobić oszałamiające zdjęcie. Wystarczy wykorzystanie dostępnego miejsca, danej chwili, światła, intuicji, inspiracji, wyobraźni i gotowe! To my decydujemy o zastosowaniu odpowiedniego obiektywu, ustawieniu określonej przysłony, takim, a nie innym kadrze i innych elementach. Chodzi o to, aby zdjęcie odzwierciedlało naszą intencję, „obroniło się” samo, wywołując w obserwatorze pozytywne emocje.

Dlatego sięgnąłem po tę odległą historię portretu, ponieważ portrecista musi zmierzyć się nie tylko z zagadnieniem bieżącego szczegółu i ogółu, ale doświadczyć też wymiaru czasowego powstawania wizerunków ludzi na przestrzeni całej naszej cywilizacji. To tylko nam wydaje się, że tworzymy coś wyjątkowego, ani nie jesteśmy niczym wyjątkowym w historii, ani nie tworzymy niczego wyjątkowego. Należy oddzielić zauroczenie gadżetami technicznymi od myślenia w kategoriach filozofii twórczości.

Każdego można nauczyć rysować, malować, fotografować, ale intuicji i wyobraźni wykorzystania tego medium nikt nikogo nie nauczy. To albo się ma, albo nie, i od indywidualnych cech osobowości zależy, jakie w tym zakresie ma predyspozycje. Tak jest we wszystkich przejawach twórczości człowieka. To nie znaczy, żeby skazywać od razu tych, co tego nie potrafią „na wieczne potępienie”, ale motywować wytrwałych do odkrycia „tego czegoś” w sobie. Jeszcze nic straconego, pod warunkiem, że jest pasja i wytrwałość odkrywania. Jak mówi wyświechtane już przysłowie, że na udane dzieło składa się 10 procent talentu, reszta to ciężka, mozolna praca. Cała sztuka polega na nieustannym eksperymentowaniu, analizowaniu i poświęcaniu czasu. Weekendowe, poobiednie myślenie o sztuce nie wystarczy. Studiując wielkie nazwiska twórców, widzimy przede wszystkim ich wielką pasję, ich bezgraniczne poświęcenie. Przyglądając się ich twórczości i ilości stworzonych obrazów, zastanawiamy się, jak to możliwe, że powstały w ciągu jednego życia? Studiowanie historii sztuki ma tę zaletę, że oprócz warstwy estetycznej, talentu, odkrywamy ciekawe osobowości, autorytety, które uczą nas pewnych zanikających w dzisiejszym świecie wartości, którymi powinien kierować się nie tylko twórca, ale człowiek jako taki.

Sprzęt

Jeżeli chodzi o wybór sprzętu, to jest to zagadnienie, które jest wypadkową zainteresowania adepta sztuki fotograficznej, jego możliwości finansowych i tego co chce fotografować. Bez sensu jest proponować drogi sprzęt, który po tygodniowym zauroczeniu, resztę „swojego życia” spędzi w pudełku na szafie. Osobiście byłem świadkiem, „odkrycia” dwudziestopięciotysięcznej „inwestycji”, która po ośmiu latach, wyciągnięta z szafy, nie straciła jeszcze zapachu styropianu. Nie kłamię, tak było.

Jeżeli miałbym wybierać, to wybrałbym aparat z tzw. „pełną klatką”, obojętnie czy będzie to aparat z mechanicznym lustrem czy „bezlusterkowiec”. O ilości pikseli nie będę się wypowiadał, w większości jest to rozmowa o elementach, które dotyczą bardziej marketingu niż fotografii. Dobrze jest mieć do dyspozycji odpowiedni obiektyw i tu nie należy „żałować”. Polecam obiektywy stałoogniskowe, gdyż te, z reguły, mają lepszą jakość. Zakres ogniskowej od 50 do 200 mm, chociaż nie jest to żadną regułą, gdyż mogą przyjść do głowy pomyły zrobienia zdjęcia obiektywem szerokokątnym, np. 16 mm i nie będzie to niczym wyjątkowym, po prostu takich zdjęć portretowych robi się mniej, a ściślej, bardzo mało. Jest jeszcze jeden parametr bardzo istotny, to jasność obiektywu. Mała liczba przysłony jest mile widziana, np. f/1,4. Nie jest to regułą, ale przy portretach głębia ostrości ma znaczenie. Także ogniskowa, jakość szkieł, konstrukcja optyczna obiektywu. Każdy obiektyw ma swoje „własne” widzenie świata i do fotografa należy wybór, który w danej chwili będzie najlepszy. To kwestia praktyki, doświadczenia. Obiektywy o parametrze „f”, mniejszym niż 2,8, bywają bardzo drogie i nie każdego na to stać. Jest jeszcze możliwość zastosowania tańszych obiektywów, manualnych, pozostałości po Practikach, Kijewach, Zenitach, itp. Do gwintów M42 jest bardzo dużo przejściówek, na system Canona, Nikona, Olympusa. Niektóre egzemplarze wspomnianych obiektywów dają zaskakująco dobre efekty. W swoich zasobach mam kilka takich egzemplarzy, które sprawdzają się z lustrzankami Canona. Nie sugerujmy się jednak tylko tymi parametrami technicznymi, na ogólną jakość zdjęcia wpływa indywidualna jakość obiektywu i kompatybilność z danym rodzajem aparatu. Okazuje się, że dwa identyczne obiektywy tej samej firmy, niekoniecznie muszą być tej samej jakości. Dziwne, ale prawdziwe. Również posiadanie drogiego obiektywu, „wypasionego” aparatu, nie jest równoznaczne z osiągnięciem dobrej jakości zdjęć. To tylko sprzęt, a na wygląd zdjęcia największy i ostateczny wpływ ma człowiek robiący zdjęcie.