Prawo i procedury

Wykorzystanie wizerunku policjanta. Można, czy nie można nagrywać - oto jest pytanie

13.09.2021 • Agnieszka Arciszewska

Nagrywanie przebiegu interwencji, rejestrowanie czynności procesowych, utrwalanie w formie zdjęć czy video - wizerunków funkcjonariuszy Policji w praktycznie każdych możliwych okolicznościach – jak z nimi w końcu jest? Chyba każdy funkcjonariusz, w pewnym momencie swojej służby, zadaje sobie to pytanie. Można, bo jesteśmy funkcjonariuszami publicznymi. Nie można, bo ochrona wizerunku. Jest to dopuszczalne, ale jak głośno powiemy, że sobie tego nie życzymy, to już nie. Dozwolone jest rejestrowanie, ale nie upublicznianie. Można upubliczniać, ale tylko wtedy, jeśli twarz funkcjonariusza przykryją piksele, a odpowiedni modulator zmieni głos w sposób uniemożliwiający potencjalne rozpoznanie. Pytań jest wiele, odpowiedzi zdecydowanie mniej. Zostałeś nagrany podczas interwencji? A może w czasie przerwy, jedząc bądź robiąc zakupy? Być może zastanawiasz się co zrobić, jeśli cię to spotka? Jeśli tak – czytaj dalej.


Foto: Marek Szałajski

Nie odkryję Ameryki - stwierdzając, że służba w Policji niesie z sobą naprawdę wiele wyzwań. Nie ułatwia jej również fakt, że bardzo często realizujemy zadania pod czujnym wzrokiem patrzących nam na dłonie świadków, pokrzywdzonych oraz sprawców szerokiego wachlarza zdarzeń, a także – choć może właśnie przede wszystkim - przedstawicieli mediów. Częstokroć stajemy twarzą w twarz z kamerą, aparatem, telefonem komórkowym zawierającym i jedno i drugie, czy dyktafonem (wiem, relikt zamierzchłych czasów, ale wierzcie mi – jeszcze się trafia). Obawiamy się takich sytuacji, a to nic dziwnego, w końcu zazwyczaj czujemy przed tym respekt. Z doświadczeń wiemy też, jak bardzo takie zdarzenia potrafią odbić się przysłowiową czkawką.

Każdy funkcjonariusz powinien wiedzieć, że istnieje coś, co możemy roboczo nazwać „systemem ochrony wizerunku człowieka”, w tym również funkcjonariusza Policji. Ochronę tą możemy oceniać przez pryzmat dwóch płaszczyzn: prawa karnego oraz cywilnego. Składa się na nią co najmniej kilka aktów prawnych, na kanwie których postaram się przybliżyć możliwości, jakie daje nam obecne ustawodawstwo.

USTAWA Z DNIA 23 KWIETNIA 1964 R. - KODEKS CYWILNY

W tym przypadku wszystkie wątpliwości rozwiewają art. 23 i 24 Kodeksu Cywilnego. Wizerunek jest dobrem osobistym podlegającym szczególnej ochronie. Koniec i kropka. Takimi dobrami sa też: zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim (pamiętacie „Kulsona”?), wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza i racjonalizatorska. Pozostają one pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach. Co w praktyce to oznacza? To, że postępowanie karne w takiej sprawie nie zamyka ponadto drogi do sprawy cywilnej. Warto zapamiętać również, że artykuł 23 kc zawiera jedynie przykładowe wyliczenia dóbr osobistych. Jest to katalog otwarty, mogący w uzasadnionych okolicznościach ulec rozszerzeniu także o inne dobra.

Natomiast możliwości reakcji na naruszenie naszych dóbr osobistych wskazuje art. 24 kc. Już na etapie, gdy nasze dobro osobiste zostaje tylko zagrożone cudzym działaniem - możemy żądać zaprzestania takiego działania. W przypadku, gdy naruszenie to zostanie już dokonane - możemy żądać, by osoba, która się go dopuściła, naprawiła szkodę, jeżeli taka powstała. Ponadto w przepisie tym, mowa jest o złożeniu oświadczenia odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie, ale tu ponownie warto pamiętać, że nie jest to katalog zamknięty. Możemy również żądać zadośćuczynienia pieniężnego bądź zapłaty odpowiedniej sumy na wskazany cel społeczny.

USTAWA Z DNIA 16 CZERWCA 1997 R. – KODEKS KARNY

Ten zakres ochrony jest chyba najlepiej znany większości z nas. Art. 216 kk - dotyczący znieważania innej osoby - oraz art. 226 kk – mówiący o znieważeniu funkcjonariusza publicznego, niejednokrotnie pojawiają się w postępowaniach, w których stroną pokrzywdzoną jest właśnie funkcjonariusz Policji. Należy jednak pamiętać, że w przypadku przestępstwa z art. 226 § 1 kk ma ono miejsce tylko i wyłącznie wtedy, gdy jest dokonane podczas i w związku z pełnieniem przez funkcjonariusza publicznego obowiązków służbowych. Negatywne czy obrażające komentarze, wpisy i inne publikacje (jak choćby obraźliwe memy) umieszczane „post factum” w efekcie nie będą stanowiły czynu zabronionego z art. 226 § 1 kk, jednakże jeśli będą zawierały jakiekolwiek pomówienia – zakwalifikowane mogą zostać jako zniesławienie, a często również jako znieważenie z art. 216 kk. Publikowane treści mogą też wypełniać znamiona innych czynów zabronionych jak np. stosowanie gróźb karalnych – art. 190 kk lub uporczywe nękanie – art. 190a kk.

USTAWA Z DNIA 26 STYCZNIA 1984 R. - PRAWO PRASOWE

Wszyscy chcielibyśmy, by dziennikarstwo zawsze było rzetelne i na wysokim poziomie, ale niestety – szczególnie w dzisiejszych czasach dynamicznego rozwoju Internetu, do którego łatwo można wrzucić praktycznie wszystko – są to jedynie mrzonki. Tendencyjność i brak obiektywności, to najlżejsze z zarzutów, jakie możemy postawić niektórym portalom czy autorom przypinającym sobie łatkę „dziennikarzy”, „dziennikarzy obywatelskich” czy nawet „śledczych”. Tytuły sugerujące brutalność bądź nieudolność Policji, w szczególności opatrzone zdjęciami czy nagraniami, dobrze się sprzedają i „klikają”, nawet jeśli zazwyczaj z rzeczywistością wiele wspólnego nie mają. Mimo to w naszej świadomości pokutuje przekonanie, że dziennikarze mogą pisać o czym chcą, a do tego w sposób dowolny. Nieprawda. Nie zapominajmy o prawie prasowym.

Przede wszystkim nie każdy, kto za dziennikarza się uważa, jest nim w świetle prawa i podlega jego ochronie. Legitymacja dziennikarska niewiele tu wnosi, gdyż ustawa w żaden sposób nie reguluje kwestii jej wydawania czy obowiązku posiadania. Dziennikarzem jest jedynie taka osoba, która: redaguje, tworzy lub przygotowuje materiały prasowe oraz pozostaje z redakcją w stosunku pracy, lub zajmuje się działalnością prasową na rzecz i z upoważnienia redakcji. To właśnie takiego dziennikarza dotyczy pewna ochrona wyłączająca jego ewentualną odpowiedzialność, a to jedynie w sytuacji, gdy publikowana jest rzetelna i zgodna z zasadami współżycia społecznego - ujemna ocena np. dzieł naukowych, artystycznych, innej działalności twórczej, zawodowej, publicznej oraz satyry i karykatury. Dodatkowo ma to miejsce wtedy, gdy publikacja przyczynia się do jawności życia publicznego, a także kontroli i krytyki społecznej.

Natomiast odpowiedzialność w przypadku naruszenia prawa, spowodowanego opublikowaniem materiału prasowego ponosi nie tylko sam jego autor, ale również redaktor lub inna osoba, która miała wpływ na publikację, a nawet sam wydawca.

Niezależnie od powyższego, dziennikarze ponoszą także odpowiedzialność cywilną oraz karną za swoje publikacje.

Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) o ochronie danych z dnia 27 kwietnia 2016 r. – RODO oraz Ustawa z dnia 14 grudnia 2018 r. o ochronie danych osobowych przetwarzanych w związku z zapobieganiem i zwalczaniem przestępczości (DODO)

RODO, DODO, te terminy wszyscy znamy, wiemy, że dane osobowe podlegają ochronie, a i większości z nas chyba obiło się o uszy, że ktoś, gdzieś i kiedyś odmówił wylegitymowania się „bo RODO”. Zatem jak to wygląda w rzeczywistości? Praktycznie wszystko, na podstawie czego istnieje możliwość identyfikacji osoby, może stanowić dane osobowe. Do ich przetwarzania niezbędna jest zgoda osoby, której dotyczą, lecz co prawda może być ona wyrażona w każdy dowolny sposób, ale nie może być domniemana ani dorozumiana. Penalizacji podlega wykonanie jakichkolwiek czynności związanych z danymi osobowymi, w tym już samo ich przeglądanie lub pobieranie!

Samo nagrywanie wizerunku czy głosu funkcjonariusza Policji, nie tylko jest już pozyskaniem danych, ale także ich utrwaleniem i przechowywaniem. Nie wspominając już o ich udostępnianiu czy modyfikowaniu. Wykonanie i zapisanie takiego nagrania, czy to na telefonie komórkowym, komputerze, czy innym nośniku, jest przetwarzaniem danych osobowych. W tym kontekście warto przywołać sprawę sporu Sergejsa Buividsa z łotewskim urzędem ochrony danych osobowych. Pan Buivdis na stronie www.youtube.com opublikował sfilmowane przez siebie nagranie, na którym składa zeznania na komisariacie krajowej policji. Sprawę tę rozpatrywał Trybunał Sprawiedliwości UE, który w wyroku z dnia 14.02.2019 r. C-345/17 (https://sip.lex.pl/orzeczenia-i-pisma--urzedowe/orzeczenia-sadow/c-345-17-filmowanie-policjantowpodczas-wykonywania-522712393) zwrócił uwagę, że zarówno obraz jak i głos stanowią dane osobowe, a samo nagrywanie i rozpowszechnianie materiału jest przetwarzaniem danych osobowych, nawet w przypadku, gdy nagranie dotyczy czynności służbowych!

Pamiętajmy, że czynnością sprawczą jest już samo przetwarzanie danych, niezależnie od tego, czy dla osoby, której takie dane dotyczą, wiąże się to z jakimikolwiek niekorzystnymi skutkami.

USTAWA Z DNIA 4 LUTEGO 1994 R. O PRAWIE AUTORSKIM I PRAWACH POKREWNYCH.

Na koniec zostawiłam chyba najciekawsze. Art. 81 ust. 1 i 2 powyższej ustawy jasno stanowi: rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. Zezwolenia, a nie jego ewentualnego domniemania w przypadku braku jasnej informacji o takiej zgodzie bądź jej braku. Każda osoba ma prawo do swobodnej oceny, czy i w jakich okolicznościach jej wizerunek może być rozpowszechniany.

Są jedynie dwa wyjątki od powyższej reguły: pierwszy dotyczy osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych - oba te warunki muszą zostać spełnione jednocześnie. Drugim wyjątkiem jest sytuacja, gdy rozpowszechnienie wizerunku stanowi jedynie szczegół całości, np. zgromadzenia, krajobrazu, publicznej imprezy, ale nie jest to katalog zamknięty i może dotyczyć to również innych, podobnych okoliczności.

W pierwszym przypadku lekki problem stanowi brak formalnej definicji pojęcia „osoby powszechnie znanej”. Sytuację nieco rozjaśnia pogląd wyrażony przez Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 5 czerwca 2009 r., sygn. akt I CSK 465/08, (szczegóły znajdziecie tu: https://sip.lex.pl/orzeczenia-i-pisma-urzedowe/orzeczenia--sadow/i-csk-465-08-wyrok-sadu-najwyzszego-520604307), który stwierdził, że do osób powszechnie znanych „można zaliczyć takie osoby, które wprost lub w sposób dorozumiany godzą się na podawanie do publicznej wiadomości wiedzy o swoim życiu, w tym także osoby prowadzące działalność gospodarczą lub społeczną. Są to osoby, które uczestniczą w życiu publicznym. Uczestnictwem w życiu publicznym jest branie udziału w charakterze eksperta w posiedzeniach komisji czy podkomisji sejmowych, skoro relacje z takich posiedzeń przekazywane są do publicznej wiadomości”.

W tym miejscu nie sposób nie wspomnieć o sprawie, która rozgrywała się w Polsce w latach 2012 – 2017. Dotyczyła ona funkcjonariuszki Policji, której wizerunek został wykorzystany poprzez umieszczenie go na zdjęciu załączonym do artykułu lokalnej gazety, w którym opisano wykroczenia w ruchu drogowym popełnione przez ww. funkcjonariuszkę, w czasie wolnym od służby. Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 10.11.2017 r., sygn. akt V CSK 51/17 (http://www.sn.pl/sites/orzecznictwo/Orzeczenia3/V%20CSK%2051-17-1.pdf) stwierdził, że „ocena dopuszczalności rozpowszechnienia wizerunku w publikacji prasowej bez zgody osoby przedstawionej, wymaga uwzględnienia - oprócz kryterium rozpoznawalności i związku między wykonaniem wizerunku, a pełnieniem funkcji publicznych - treści i formy publikacji oraz jej doniosłości z punktu widzenia debaty publicznej, a także wartości informacyjnej wizerunku i jego związku z treścią publikacji.” Czyli należy brać pod uwagę nie tylko to, czy funkcjonariusz w danym momencie był rozpoznawalny, nie tylko to, czy wizerunek został wykonany w ramach pełnienia funkcji publicznych, ale także to, jaką treść i formę zawierała dana publikacja. Czy zawierała przedstawione w sposób obiektywny prawdziwe informacje? Czy upubliczniony wizerunek rzeczywiście korespondował z jej treścią? Czy może stanowił jedynie wybieg mający na celu nadanie rozgłosu, „rozreklamowanie” zawartości, nie zawsze merytorycznej, no ale cóż, ważne przecież są kliknięcia, „lajki” i udostępnienia.

Natomiast w uzasadnieniu ww. wyroku Sąd wskazuje: „Powódkę - jako policjantkę - należało uznać za osobę pełniącą funkcję publiczną, jednak (…) nie można przyjąć, że była osobą powszechnie znaną. Założenie, że sprawowanie służby publicznej decyduje o powszechnej rozpoznawalności konkretnej osoby może być uzasadnione w odniesieniu do funkcjonariuszy zajmujących stanowiska na wysokim szczeblu służby publicznej lub angażujących się swymi wypowiedziami w debatę publiczną.” W dalszej części uzasadnienia znajdowała się również istotna informacja dotycząca tego, że rozpoznawalność powinna mieć miejsce jeszcze zanim doszło do utrwalenia wizerunku, a nie po jego wykonaniu. Chyba każdy z nas kojarzy co najmniej jedną burzę medialną, w wyniku której różni funkcjonariusze Policji stawali się chwilowo rozpoznawalni, ale takie okoliczności nie wyłączają ochrony ich wizerunku.

Na marginesie wspomnę jeszcze, że odpowiedzialność za naruszenie dóbr osobistych w sieci Internet może ponieść nie tylko autor wpisu, ale również administrator serwisu, właściciel serwisu lub dostawca danych korzystających z hostingu! Będzie to miało miejsce w sytuacji, gdy uzyskał on informację o przechowywaniu materiałów naruszających nasze prawa, i nic z tym nie zrobił (po szczegóły odsyłam do ustawy z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną).

Oczywiście w Polsce nie funkcjonuje system prawa precedensowego, zatem sądy nie są wzajemnie związane swoim orzecznictwem. Niemniej jednak wyżej przywołane rozwiązania - jak widać - znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości, a pewne szlaki można powiedzieć, że zostały już przetarte. Dlatego uważam, że warto wiedzieć, jak się bronić w przypadku nieuprawionego wykorzystania naszego wizerunku, i z jakim „orężem” ewentualnie ruszać do boju.

Nasz ekspert: aspirant Agnieszka Arciszewska, Specjalista Referatu Wykroczeńi Postępowań Administracyjnych Wydziału Prewencji Komendy RejonowejPolicji Warszawa I. Prywatnie podlasianka, miłośniczka gór i podróży, nałogowy mól książkowy.