Sylwetki

Bywa, że bez munduru

29.10.2009 • Mariusz Mrozek

Tu zżył się z ludźmi i jest mu dobrze. Do pracy dojeżdża 100 km. To również go nie przeraża. Objął rejon po koledze, który non stop chodził na zwolnienia. Musiał sam od nowa poznawać mieszkańców. Pozyskiwać telefony, kontakty. Wszystko tworzył od podstaw. Jego rejon służbowy obejmuje ul. Stalową, Konopacką, 11 Listopada i Skwer Żurawskiej. Praga to trudny rejon.

Duży pokój a w nim mł. asp. Jarosław Tworkowski. Pozostałych 8 dzielnicowych pojechało na zabezpieczenie demonstracji.

Dzielnicowy od pięciu lat

W Policji od 10. Przedtem pełnił służbę w OPP KSP, sądówce. To uśmiechnięty pełen życia człowiek. Otwiera się od razu, nie ma barier w opowiadaniu o pracy. Zarówno o tym, co dobre, jak i denerwujące na co dzień. Nie chce się nigdzie przenosić. Zaskarbił sobie przychylność i zaufanie mieszkańców starej Pragi, co tam jest szczególnie trudne.
Ludzie z rejonu dzwonią

Informują, pozostawiają wiadomości na służbowym telefonie. Zazwyczaj oddzwania z prywatnego, gdyż dzielnicowi mają limit 15 minut. A szkoda. Bo to często ich główne narzędzie pracy. On nigdy nie wyłącza telefonu służbowego. Żona czasami mu wyłączy, to wtedy jest niedostępny. Wychodzi z założenia - jak ktoś będzie miał kłopot - to trzeba mu pomóc. Mieszkańcy telefonują mówiąc, że gdzieś handlują narkotykami, a on będąc na wolnym, przekazuje informację kolegom w służbie lub dyżurnemu. Sam przecież, nie zdąży dojechać. Najgorzej, jak ktoś zadzwoni o trzeciej nad ranem. Żona jest wtedy niezadowolona.

W służbie chodzi po cywilnemu. Taka była prośba wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych. Jest wtedy mniej widoczny. Przynosi to efekty w zatrzymywaniu sprawców przestępstw, nakładaniu mandatów. Ale jego i tak większość mieszkańców zna. Śmieje się, że ludzie z rejonu częściej mówią mu ,,dzień dobry” niż z jego rodzimej miejscowości.

Jednak - jak sam mówi - najtrudniejsza jest warszawska młodzież. Zero zahamowań. Mieszkają w konkubinatach, dzieci rodzą dzieci i piętrzą się kłopoty. A z domu rodzinnego wynoszą wartości: picia i kombinatorstwa w najgorszym wydaniu. I przestępczość rośnie.

Podstawa

To dobry i zaufany partner. W służbie z mł. asp. Marcinem Kobuszewskim są partnerami, sąsiadują rejonami służbowymi. Organizują służbę tak, aby zawsze mogli sobie pomagać. Bywa, że ma chwile zwątpienia. Pracuje, jak pozostali jego koledzy, na trzy zmiany. Najbardziej nie lubi, jak schodzi z nocki o trzeciej rano, a na kolejną służbę popołudniem, tego samego dnia. Ale z kolegami z pokoju sami się nakręcają na robotę. Zatrzymują wspólnie. Kiedyś miał większy rejon i 90-100 spraw. Teraz miesięcznie ma około 40-50. Jak pracuje w nocy i ma chwilę wolną od zadań zleconych przez SSK KSP, to załatwia sprawy mieszkańców.

Na zatrzymania poszukiwanych ma sposoby

Zaprasza do komendy na wywiad i tam ich zatrzymuje, bo sprawdzenie wskazuje, że jest poszukiwany. Na niektórych przymyka chwilowo oko, żeby zmylić ich czujność. Kolejnych po prostu zatrzymuje na ulicy. I udaje się. Grunt to dobra, potwierdzona informacja. Z wiedzy dzielnicowych korzysta pion kryminalny. Jarek ma dobry kontakt z administracją, która niejednokrotnie pomogła mu w złapaniu poszukiwanego ,,delikwenta”. Pomocni są też kuratorzy, oczywiście nie wszyscy. I w ten oto sposób zatrzymuje 3 – 4 osoby w miesiącu. Jego zdaniem powinien mieć więcej czasu na spotkania z mieszkańcami, a tego brakuje.

Zawsze sam podejmuje nawet bardzo trudne decyzje. Nikt nie miał do tej pory do niego zastrzeżeń. Przełożeni są zadowoleni, a on na nich nie narzeka. Wręcz przeciwnie. Otrzymał dwie nagrody od Prezydent Miasta.

Dom wybudował sam

Własnymi rękoma. Zaznacza, że przed wstąpieniem do Policji. Jest szczęśliwym mężem i ojcem dwóch synów. Żona, kiedy widzi, że bierze za dużo dodatkowych służb, każe mu z nich rezygnować na rzecz bycia z rodziną. Sama wtedy idzie na dodatkowy dyżur. Jest położną. Kiedy wraca do domu, czas stara się poświęcić synom. Podobno wprowadza wtedy dyscyplinę wojskową. Młodszy syn mówi do niego ,,Tak jest Panie Aspirancie”, ,,Wykonane Panie Aspirancie”. To go rozbraja i wyluzowuje.

Zawsze uśmiechnięty, pomocny, ale na pewno w służbie zdecydowany i konsekwentny. Znalazł swoje miejsce.

mł. asp. Ewa Szymańska-Sitkiewicz