Aktualności

Każda dziewczynka chce być policjantką lub księżniczką

12.07.2023 • Tomasz Oleszczuk

Jak nietypowe można mieć zainteresowania? Każde hobby ma w sobie coś magicznego, a pasja jest doskonałym paliwem dodającym energii życiowej. Tym razem porozmawiamy z naszą koleżanką mł. asp. Agnieszką Wiatrowicz-Grabowską, która od kilku lat działa w grupie rekonstrukcyjnej, gdzie występuje w bardzo nietypowej roli. Agnieszka jest bowiem księżniczką z wieloletnim doświadczeniem i występami na dworach i w pałacach całej Polski.


Zdjęcia: archiwum prywatne Agnieszki Wiatrowicz-Grabowskiej

Skąd taka pasja? Kiedy postanowiłaś zostać księżniczką?

Każda mała dziewczynka chce być policjantką albo księżniczką, a mnie udało się pogodzić jedno z drugim (śmiech). A tak na serio, to zawsze interesowałam się historią i architekturą. Moją ulubioną postacią historyczną jest Księżna Izabela z Czartoryskich Lubomirska, która była właścicielką mojego ukochanego Pałacu w Łańcucie.

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam to piękne miejsce, zaczęłam studiować kolejne książki historyczne i wertować Internet, zdobywając wiedzę na temat dworskiego życia w XVIII wieku. W czasie poszukiwań natrafiłam na grupę rekonstrukcyjną, w której jestem obecnie, czyli Stowarzyszenie Towarzystwo Stanisławowskie działające w Warszawie. Gdy ogłosili, że szukają nowych członków grupy, bez wahania zgłosiłam się i tak już jestem z nimi ponad 3 lata.

Tak naprawdę nigdy nie myślałam o udziale w grupie rekonstrukcyjnej, choć zawsze interesowałam się życiem codziennym epoki i obyczajami tamtych czasów. Zdecydowanie robiłam to bardziej pod kątem teoretycznego zgłębiania wiedzy historycznej niż praktycznego jej stosowania, aż w końcu sama stałam się częścią tej historii. Zresztą moja pasja i chęć stworzenia perfekcyjnej rekonstrukcji – spowodowały, że rozpoczęłam naukę francuskiego, który był powszechnym językiem salonów stolic europejskich, a także naukę dawnych tańców dworskich (menuety i kontredanse), bez których nie mógł odbyć się żaden szanujący się bal w tamtym okresie.

Grupa, do której trafiłam trochę przypadkiem, okazała się miejscem skupiającym wspaniałych ludzi poświęconych swojej pasji. W środowisku rekonstrukcyjnym uważani jesteśmy za purystów, gdyż w naszych strojach nie tolerujemy żadnych modyfikacji i odstępstw od używanych wtedy materiałów, a także technik wytwarzania ubrań, które były dostępne w danej epoce. Począwszy od krojów i sposobu wykonania, do materiałów używanych w przygotowaniu tych strojów. Nasza grupa zrzesza artystów, urzędników, dziennikarzy, muzealników, można powiedzieć wszystkie możliwe zawody i każdy jej uczestnik to zapalony pasjonat.

Jak trafiłaś do Policji i czy godzisz służbę, życie prywatne i swoją pasję?

Jak już wspominałam, w służbie jestem od 13 lat i jestem związana z Komendą Rejonową Policji Warszawa VI. W jednostce tej zajmuje się profilaktyką społeczną i pracą z młodymi ludźmi w ramach Zespołu ds. Prewencji Kryminalnej.

Moja pasja nie koliduje w żaden sposób z pracą i domem, choć czasem trudno pogodzić codzienność z hobby i zdarza się, że muszę rezygnować z udziału w niektórych rekonstrukcjach, ale to jest kompromis, na który wszyscy czasem musimy iść.


Zdjęcia: archiwum prywatne Agnieszki Wiatrowicz-Grabowskiej

Gdzie najczęściej występujesz i w jakich rekonstrukcjach historycznych brałaś dotychczas udział?

Nie ma chyba miejsc, gdzie pojawiamy się systematycznie, choć bywają takie pałace, gdzie pojawiamy się częściej. Zwykle wygląda to tak, że na konkretne uroczystości czy rocznice otrzymujemy zaproszenie od organizatora. Na przykład w tym roku byliśmy już na występach na zamku w Krokowej, a także w twierdzy Srebrna Góra na Dolnym Śląsku. Wystąpiliśmy też w Łazienkach Królewskich i na Zamku Królewskim w Warszawie. Muszę tu dodać, że nasza grupa specjalizuje się w rekonstrukcjach wydarzeń związanych z drugą połową XVIII wieku i to jest ten okres historii Europy, w którym czuję się najlepiej.

Same występy nie dotyczą tylko statycznych pokazów strojów z epoki, ale jako grupa uczestniczymy w różnego rodzaju produkcjach. W zeszłym roku braliśmy udział w filmie reklamowym promującym Łazienki Królewskie. Zaliczyliśmy też udział w obchodach 50-lecia odbudowy Zamku Królewskiego, a także w rocznicy uchwalenia Konstytucji III Maja. Zresztą zaproszenia na imprezy uzależnione są od specjalności historycznej grup rekonstrukcyjnych i zwykle miejsca lub wydarzenia, w których bierzemy udział, związane są – tak jak wcześniej wspomniałam z XVIII wiekiem.

Jaki jest proces powstawania stroju rekonstrukcyjnego? Skąd czerpiesz inspirację i w jaki sposób projektujesz swoje ubiory?

Najczęściej inspiracją do powstania stylizacji jest suknia, którą zobaczę na jakimś XVIII-wiecznym obrazie. Jeśli mnie zachwyci, to wtedy podejmuję próbę jak najwierniejszego odtworzenia jej wyglądu. Następnie wkracza do tej historii moja wybitna krawcowa, która na co dzień szyje stroje z różnych epok i pracuje w Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie. Jest wybitną specjalistką od szycia dawnych strojów, która po uzgodnieniu ze mną projektu przystępuje do pracy. Obecnie mam trzy suknie, w których występuję.

Ile czasu szyje się taki strój? Czy można to zrobić u zwykłego krawca? Jakie to są koszty?

Jak już wspominałam, tego typu kostiumy szyje się u wybitych rzemieślników, tradycyjnymi metodami. Cała taka suknia jest strojem szytym ręcznie i proces jej powstawania jest czasochłonny. Na przygotowanie jednego stroju potrzeba kilku miesięcy i co najmniej 4-5 przymiarek. Dużo też zależy od tego, jaki jest to rodzaj sukni i jak skomplikowana jest jej konstrukcja. Prostsze są suknie ogrodowe czy też suknie „robe en chemise” (suknie koszulowe wprowadzone do mody przez Marię Antoninę, które stanowiły szczyt emancypacji swoich czasów, gdyż nosiło się je bez konieczności ubierania gorsetu). Znacznie bardziej czasochłonne są suknie dworskie, które mają strojny charakter i przeznaczone były do oficjalnych wystąpień.

W zależności od rodzaju materiału koszt takiej sukni może wynieść od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych. Moja najdroższa suknia kosztowała prawie 10 tysięcy złotych. Do jej uszycia zużyto prawie 10 metrów kwadratowych jedwabiu, a jest to tylko cena sukni. Aby strój był kompletny, potrzebne są jeszcze buty z epoki, bielizna i gorset, które również szyje się na miarę. Łączny koszt całego ubioru może przekroczyć 15 tysięcy złotych.

W związku z tym, że grupa, której jestem członkinią, ściśle trzyma się epoki i nie idziemy na skróty, to wszystkie dodatki muszą tak jak ubiór główny, być wykonane zgodnie z rzemiosłem i technikami stosowanymi w epoce.


Zdjęcia: archiwum prywatne Agnieszki Wiatrowicz-Grabowskiej

W jakim najciekawszym wydarzeniu brałaś udział?

Wszystkie wydarzenia, w których uczestniczyłam, były niepowtarzalne i na swój sposób bardzo ciekawe. Ciężko byłoby mi wybrać takie, które ze względu na swoją rangę byłoby ciekawsze niż pozostałe.

Jedną z rekonstrukcji, którą dobrze zapamiętałam, był występ na Zamku Królewskim, gdzie w trakcie pokazu odbyliśmy lot balonem. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że w XVIII wieku takie loty balonem były jedną z bardziej popularnych rozrywek na europejskich dworach.

Lubię też występy w Łazienkach Królewskich, gdzie jest bardzo specyficzny klimat starego pałacu w ogrodzie. Zresztą wszystkie bale w zamkach mają swój niepowtarzalny urok, w którym przeplata się czar dawnych czasów połączony ze wspaniałą energią występujących ludzi.

Co jest najbardziej uciążliwe w takich występach i jak wyglądają przygotowania?

Najbardziej uciążliwe w każdym występie jest przygotowanie się do niego. W moim przypadku jest to bardzo czasochłonny i skomplikowany proces. Zawsze zaczynam od fryzury i na tę część przeznaczam zwykle około 2 godzin. Kolejne kilkadziesiąt minut zajmuje mi makijaż, który w tamtej epoce był bardzo specyficzny.

Wtedy twarze były malowane na jasne kolory, a niektóre z dam malowały nawet na niebiesko żyły, aby podkreślić swoje szlachetne urodzenie. Ostatnim etapem przygotowania jest wkładanie ubrań.

Sam proces ubierania to kolejna godzina, przy czym jest bardzo trudno zrobić to samemu i konieczna jest pomoc innych osób przy wkładaniu kolejnych części garderoby. Właściwie niemożliwe byłoby ubranie gorsetu w pojedynkę, stąd też w bogatych domach zawsze w czasie przygotowań do uroczystości pomagały garderobianki.

Chciałabym też dodać, że na ówczesnych dworach używało się peruk, ale nie były one tak tandetne, jak wygląda to w wielu filmach pokazujących życie na XVIII wiecznym dworze. Peruki nie były białe, ale były pudrowane na kolor jasny, a właściwie siwy i robiono to, aby podkreślić doświadczenie życiowe i mądrość, która z tym kolorem była utożsamiana.


Zdjęcia: archiwum prywatne Agnieszki Wiatrowicz-Grabowskiej

Jakie masz plany związane ze swoim hobby i jakie niezrealizowane marzenie?

Moja przygoda z historią zaczęła się w Łańcucie i moim największym pragnieniem jest wystąpienie właśnie tam. Dotychczas nie było okazji, aby się tam znaleźć, ale w tym roku jesienią nasza grupa rekonstrukcyjna dostała zaproszenie do pałacu w Łańcucie, aby tam wystąpić, więc liczę, że nic nieprzewidzianego nie pozbawi mnie tej przyjemności, aby podziwiać te wnętrza w stroju z epoki.

Kolejnym moim marzeniem jest wyjazd za granicę. Zdarzają się zaproszenia do pięknych pałaców na Litwie czy w Ukrainie, ale ja jeszcze nigdy nie brałam udziału w takim wyjeździe i mam nadzieję, że to również nastąpi.

Co możesz poradzić osobom, które chciałyby zająć się działalnością rekonstrukcyjną.

Każdy, kto chciałby zająć się udziałem w grupie rekonstrukcyjnej, musi mieć pasję, trochę czasu i pieniędzy, aby poświęcić się realizacji swoich marzeń. Nie można zrażać się drobnymi niepowodzeniami, które mogą zniechęcać, ale należy realizować swoje pasje. Jeśli ktoś będzie chciał rozpocząć swoją działalność rekonstrukcyjną, to serdecznie zapraszam do mnie na spotkanie. Z chęcią pomogę każdemu, kto odważy się postawić pierwszy krok na tej drodze.

Dziękuję za rozmowę.