Aktualności

Podróże rodzą się z pasji. Podróżuj, ale bezpiecznie!

12.07.2023 • Daniel Niezdropa

Podróże biorą się przede wszystkim z pasji, dziecięcych, a niekiedy dorosłych marzeń. Jest jednak ważny aspekt każdej podróży – to bezpieczeństwo, aby liczba wyjazdów odpowiadała liczbie szczęśliwych powrotów. O podróżniczej pasji i o bezpieczeństwie w podróży porozmawiamy z Mariuszem Malinowskim, twórcą internetowym, który odwiedził niejeden kraj i ma wiele doświadczeń związanych z odpowiednim przygotowaniem się do każdej eskapady.


Mariusz Malinowski – zdjęcie prywatne. Łowcy Chwil photography

KILKA SŁÓW O PODRÓŻNIKU

Poznawać ciekawych ludzi, zachęcać ich do współpracy z nami, to domena redakcyjnego zespołu SMP. Podczas przygotowywania artykułu o realiach służby szeryfa w amerykańskim więzieniu poznaliśmy Mariusza Malinowskiego, internetowego twórcę, który jako pierwszy przeprowadził wywiad z bohaterem naszego późniejszego artykułu, a także dotarł do innych wielu ciekawych postaci, między innymi szeryfa Macieja Stebla, pełniącego służbę w stanie Nevada. Młody człowiek, ciekawy świata, ludzi, ich kultury i pracy, a przy tym podchodzący z wyjątkowym szacunkiem do służb mundurowych bardzo nam zaimponował. Nie kryliśmy również radości z faktu, kiedy usłyszeliśmy od niego wiele pozytywnych ocen na temat naszych artykułów. Mariusz Malinowski otrzymał od nas kilka egzemplarzy gazety, jednak zanim zaczął czytać artykuły, powiedział nam, że pierwszym czytelnikiem był jego tata, emerytowany funkcjonariusz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim. Wtedy zrozumieliśmy skąd tyle ciekawości w młodym człowieku.

Już wtedy powstał zamysł, żeby wykorzystać podróżniczą wiedzę Mariusza Malinowskiego i stworzyć artykuł, w którym o bezpieczeństwie w podróży moglibyśmy porozmawiać i przekazać czytelnikom wskazówki od samego praktyka i prawdziwego globtrotera. Mariusz Malinowski już jako student wyruszył w podróż dookoła świata busem, przez kolejne lata zwiedził co najmniej pół świata i napisał kilka książek. Pewnie jeszcze nie powiedział ostatniego słowa, bo jak się raz zacznie, to nie tak łatwo skończyć. Wszystko z pasji, o której tak często wspominamy w naszych artykułach.


Dolina Monumentów. Forest Point, USA. (Archiwum prywatne Mariusza Malinowskiego)

PODRÓŻUJ BEZPIECZNIE – ROZMOWA Z MARIUSZEM MALINOWSKIM

Mariuszu jest nam bardzo miło, że zgodziłeś się na rozmowę. Na początku powiedz nam coś więcej o sobie. Skąd wzięły się u Ciebie podróżnicze pasje? Przedstaw nam tak w pigułce, ile podróży dotychczas odbyłeś, ile książek napisałeś, ile krajów zwiedziłeś, ilu ludzi poznałeś?

Podróżą zarazili mnie rodzice. To oni zabierali mnie na samochodowe wyjazdy po Polsce. Z dumą przyznaję, że zanim ruszyłem w świat, to najpierw zwiedziłem Polskę. Jeśli chodzi o moje podróże, to jestem w połowie mojego marzenia. Odwiedziłem 50 państw na 5 kontynentach. Wydałem 3 książki w Polsce i jedną w USA, gdzie poznałem Krzyśka, słynnego szeryfa z amerykańskiego więzienia, o którym zresztą pisaliście w waszym magazynie.

Prawdziwą, samodzielną przygodę z podróżami zacząłem w wieku 18 lat, kiedy z moim przyjacielem ruszyliśmy pożyczonym od siostry 25-letnim VW Golfem w drogę przez Europę. Mieliśmy dojechać do Chorwacji, jednak odwagi i sprawności technicznej auta wystarczyło wtedy tylko na dotarcie do Węgier. Każda podróż stanowiła dla mnie ogromną naukę. Dzięki temu późniejsze wyprawy szły coraz lepiej, aż w końcu osiągnąłem w tym pełen profesjonalizm.

Dzięki zdolnościom organizacyjnym oraz odporności na stres potrafię szybko reagować i podejmować decyzję w sytuacjach nagłych, co jest absolutnie ważne podczas organizacji i sprawowania opieki nad przyjaciółmi w podróży. Dzięki temu na przełomie lat 2015/2016 zorganizowałem podróż dookoła świata starym VW Transporterem T3, która trwała rok. Całą wyprawę relacjonowałem w telewizjach oraz na kanale na YouTube.

Twój sposób na poznawanie świata, biura podróży czy też na własną rękę? Duże podróże za nieduże pieniądze, czy tak też można?

Zawsze byłem autorem tych wyjazdów, które organizowałem, chociaż teraz podróżuje z biurem podróży, ponieważ takie prowadzę (śmiech). Spełniam kolejne marzenie, jakim jest pokazywanie ludziom świata. Tak więc mam nadzieję, że dasz się zabrać na wyjazd do Meksyku lub Wietnamu (śmiech). Oczywiście mówię całkiem poważnie. Teraz pasję umiejętnie łączę z pracą i całkiem nieźle to wychodzi, bo podróżuję – można powiedzieć cały czas.

Jak trzeba przygotować się do podróży? Co zabrać ze sobą, jaki ekwipunek skompletować, czy wcześniej zrobić research, dokładnie zaplanować, poznać opinie?

Jeśli chodzi o wybrane miejsce, kiedy już wiem, gdzie pojadę, to zawsze szukam informacji w kilku źródłach. Internecie, gdzie staram się znaleźć kogoś, kto tam był lub mieszka na stałe. Wsparciem dla mnie są też książki. Wiedza w nich zawarta jest często dokładniejsza, a niekiedy odmienna od tej z internetu. Co ze sobą zabrać? Żyjemy w wygodnych czasach. Wystarczy zabrać ze sobą kartę płatniczą i parę dolarów w gotówce na wszelki wypadek. Ja najczęściej jadąc w dalekie kraje, mając przy sobie gotówkę – zawsze staram się ją podzielić i schować w różnych miejscach. W razie kradzieży lub zguby jakaś kasa zostanie i może nas uratować. Jeśli chodzi o planowanie, to warto mieć tzw. plan ramowy, ale dać się też ponieść wyobraźni na miejscu (śmiech).

W podróży, jak i w życiu, można się rozchorować. Koszty leczenia w niektórych krajach potrafią przyprawić statystycznego Polaka o zawrót głowy. Co powiesz o ubezpieczeniu podróżnym?

Mam złą opinię na temat ubezpieczeń, może dlatego, że sam miałem różne historie. Na pewno warto mieć pewne ubezpieczenie, bo w innym przypadku ubezpieczyciel będzie miał nas gdzieś. Po tym rozczarowaniu długo nie kupowałem żadnego ubezpieczenia. Często bywa tak, że ubezpieczyciel chce, abyśmy pokryli koszty wizyty, a oni nam zwrócą. Polecam, aby nie godzić się na to, ponieważ ubezpieczyciel będzie chciał opóźnić zapłatę albo się z niej wymigać. Warto być ostrożnym przy wyborze ubezpieczyciela. Jeżeli już wybrać to sprawdzonego, żeby się później nie rozczarować.

W podróży wszystko może się wydarzyć. Może to być „Zemsta Faraona” znana turystom przypadłość gastryczna, jednak każdy kraj to często inny klimat i trzeba być przygotowanym, mając przy sobie podręczną apteczkę, nie wspominając już o szczepionkach? Może warto poczytać o lokalnych medykamentach, które w opiniach turystów bywają skuteczniejsze od rodzimych leków. Masz zestaw potrzebnych medykamentów?

Myślę, że warto zabrać ze sobą leki, którym ufamy. Powinny być wystarczające. Jednak są kraje i „klątwy”, z którymi bez szpitala nie wygramy. Jeśli chodzi o mój tajny sposób na problemy z żołądkiem, to stosuję przepis mojej babci. Amol, który mi osobiście zawsze pomaga. Nasz polski lek na wszystko.

Czy warto sprawdzać informacje dla podróżnych publikowane na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych? Czy korzystasz z tych udogodnień? Czy rejestrowałeś się też w serwisie Odyseusz?

Moje zdanie może być nieco krytyczne, dlatego zalecam i proponuję rozważyć sprawdzanie informacji nie tylko na naszych rodzimych portalach, ale też na serwisach zagranicznych. Może się zdarzyć, że informacje na stronach ministerstw mogą okazać się spóźnione lub niepokrywające się ze stanem faktycznym. Podczas pandemii polskie MSZ informowało, że bez szczepienia nie można lecieć do Kambodży. Z drugiej strony MSZ Wielkiej Brytanii pisało, że wystarczy test. I tu pojawił się paradoks, bo ani jedna, ani druga informacja w praktyce się nie sprawdziła. To samo było podczas powrotu z Kostaryki. W internecie było milion informacji, ale żadna nie pokrywała się z rzeczywistością. Jeśli chodzi o szukanie najświeższych aktualności i newsów, to polecam grupy na Facebooku, gdzie informacje podają ludzie, którzy mieszkają w danym kraju lub znajdujący się wtedy w danym regionie.


Radiowozy w Los Angeles, USA. (Archiwum prywatne Mariusza Malinowskiego)

Podróżowanie to bez wątpienia kształcenie i poznawanie wybranego miejsca, zanim jeszcze się je zobaczy. Czy gromadzisz dużo informacji o celu planowanej podróży? Skąd czerpiesz tę wiedzę?

Lubię czytać książki (o nich już wcześniej wspomniałem) na temat kraju, do jakiego jadę oraz oglądać YouTube. Najwięcej radości sprawia mi rozmowa z lokalsami. Oni naprawdę dużo wiedzą. Przez poznawanie ludzi poznajemy ich kraj i to jest niesamowite. Są jednak miejsca na Ziemi, w których trudno o łatwą komunikację. Miałem taki problem w Wietnamie. Próbowałem nawiązać z nimi kontakt, ale odniosłem wrażenie, że wietnamczycy byli dość zamknięci. Może to kwestia ustroju, a może ich mentalności.

Podróżowanie po świecie to nie tylko korzystanie z dostępnych środków lokomocji. Niekiedy trzeba zaufać własnej kondycji i jeżeli ktoś preferuje pieszy tramping, ruszyć na szlak. Tu też warto być dobrze wyposażonym, latarka, powerbank, a może nóż i krzesiwo?

To zależy od miejsca, do którego podążamy. Jednak mały scyzoryk przyda się w każdych warunkach. Ważne, by mierzyć siły na zamiary. Pamiętam, kiedy musiałem po 2 miesiącach podróży autem wejść na najwyższą wydmę na pustyni Gobi. To była śmiertelna walka (śmiech). Dlatego brak kondycji w podróży czasem może nas zatrzymać. Mnie jednak udało się wejść i usłyszeć śpiew pustynnego wiatru.

Ubiór podczas podróży to równie ważna kwestia. Są kraje, w których na południu bywa ciepło, a na północy panuje chłód, a do tego istnieje ryzyko spotkania różnych zwierząt, np. węży, a czasami też owadów oraz insektów, jadowitych pająków, skorpionów, komarów. Czy miałeś takie przygody? Powiedz, jak chronić się przed tego rodzaju bliskimi spotkaniami. Spraye, a może siatka na owady i do tego wyższe, chroniące kostkę i golenie trekkingowe buty? Co do środków ochrony w sprayu to nie zawsze można zabrać taki pojemnik na pokład samolotu. Jakie Ty masz doświadczenia w tym zakresie?

Pamiętam Syberię. Tam muchy i komary były nie do zniesienia. Gryzły nawet przez dresy. Gdy zatrzymywaliśmy się wieczorem na nocleg w lesie, to szybko paliliśmy ognisko i tak do 21 musieliśmy ciągle się ruszać. Potem robactwo szło spać i można było zrobić kolację. Warto zabrać ze sobą, szczególnie ruszając w egzotyczne tereny – mocny spray na komary. Gdy zobaczymy większego zwierza, to trzeba zachować zimną krew. Kiedyś w Maroku spotkałem węża (węży się bardzo boję – nie ukrywam) i ten pierwszy raz nie mogłem się ruszyć ze strachu. Teraz kolejne spotkania z wężami znoszę lepiej.

Jeśli chodzi o ubiór, to trzeba dużo poczytać przed wyjazdem. Nieodpowiedzialne jest wchodzenie na polską Śnieżkę w szpilkach (śmiech). Buty to podstawa. Nie warto zabierać ze sobą nowych butów. Jeśli kupiłeś je na wyjazd, to najpierw przyzwyczaj do nich stopy. Jeśli ich nie rozchodzisz to otarcia i rany będą ci doskwierać.

Spotkanie dzikich zwierząt to nie taka prosta sprawa. Chyba że jedziemy na własną rękę do dżungli. Często wybierając się nawet na safari, czy w tereny gdzie występują dzikie zwierzęta, jedziemy z przewodnikiem, od którego dostajemy instrukcję przed wejściem np. do rezerwatu czy parku narodowego. Kiedy zwiedzałem Yellowstone, to przed wejściem pytali się mnie czy mam gaz na niedźwiedzie i ostrzeżono mnie przed zagrożeniami.

Jeżeli chodzi o ewentualność spotkania zwierząt charakterystycznych dla danego regionu, szczególnie drapieżników, tu znów kłania się dobre rozpoznanie świata przed planowaną podróżą. Lew czy puma to nie domowe kotki. Co o tym myślisz?

Trzeba być zawsze przygotowanym na każdą ewentualność, lecz tego nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy takiego „kotka” spotkamy na swojej drodze. Dobre planowanie i roztropność w podróży i przede wszystkim zwracanie uwagi na tablice informujące o dzikich zwierzętach, szczególnie w dużych parkach i rezerwatach, to klucze do bezpieczeństwa. Warto czytać, zanim się wejdzie w jakiś tego rodzaju rejon.

Prognozy pogody to raczej obowiązkowy punkt planowania podróży. Jeśli już o pogodzie mowa, to i zestaw odzieży powinien być przemyślany? Czy masz taki typowy zestaw podróżnika?

Jadąc w kraje Azji, trzeba być gotowym na wszystko, począwszy od niespodziewanego deszczu po silne burze z piorunami. Staram się mieć przy sobie jakiś płaszcz przeciwdeszczowy oraz ciepłe bluzy, na wypadek, gdyby nagle zrobiło się zimno lub klimatyzacja w aucie dawałaby zbyt dużo chłodu.

Zderzenie z mentalnością i kulturą cudzoziemców. Najbardziej słynne sceny filmowe zwykle pokazywały kanibali, którzy więzili podróżników, ale w wielu globtroterskich relacjach nie brakuje też uśmiechniętych, pomocnych ludzi, którzy nawet żyjąc skromnie – potrafili po królewsku powitać gościa. Czy spotkałeś na swojej drodze takich ludzi, nie kanibali oczywiście (śmiech)?

Nie zapeszając – mam szczęście do ludzi. Spotykam wielu dobrych i pozytywnych. Często swoją gościnnością bardzo mnie zaskakiwali. Nieraz gościli w domu, pokazywali swoje miasta i codzienne życie. Nie wymienię tu żadnej osoby, ponieważ było ich tak wiele i każda z nich była i jest dla mnie wyjątkowa.

Urządzenia, które dają poczucie bezpieczeństwa, możliwość komunikowania się? Czy oprócz telefonu komórkowego, zabierasz w podróż inne urządzenia, np. telefon satelitarny? CB radio?

To może być złudne, ale polegam tylko na telefonie. Podróżując dookoła świata, mieliśmy w samochodzie pozycjoner GPS i widzowie w Polsce mogli nas obserwować. Kiedyś mieliśmy dość zabawną historię w Budapeszcie. Zaparkowaliśmy nasz samochód i wieczorem nie mogliśmy go znaleźć. Dzwoniliśmy do Polski, aby podali nam adres, pod którym czeka nasz zielony „ogórek” (Volkswagen Transporter T3).

Dzisiaj smartfon zapewnia nam każdą informację, jednak najbardziej aktualną tylko wtedy, kiedy mamy dostęp do sieci. Czy drukujesz mapy oraz wskazówki i ważne informacje, które mają pomagać Ci w sytuacji, kiedy nagle stracisz zasięg?

Pierwszą rzeczą, jaką robię, lądując w danym kraju, to kupuję kartę sim, która ułatwia podróżowanie. Mimo to idąc w jakieś miejsce, staram się zapamiętać jego charakterystyczne punkty. Zawsze sprawdzam, co znajduje się obok mojego hotelu, czy jest to szkoła, kościół, jakiś zabytek. Mam wtedy punkt odniesienia. Telefon pomaga, jednak trzeba zachować głowę, aby w sytuacji jego nagłej utraty poradzić sobie na końcu świata.

Kondycja w podróży jest bardzo ważna. Jaką Ty preferujesz aktywność fizyczną?

Najczęściej chodzę na basen. Od kilku miesięcy mieszkam na wsi i ciągle jest coś do roboty w ogrodzie. Uwierz mi, to dobry trening. Staram się też ciągle być aktywnym. Dużo spacerów, rower, czasem jakiś mecz z kolegami.

Jest tyle głośnych sytuacji, w których ludzie podróżujący narażają swoje zdrowie, a niekiedy życie. Miałeś takie perypetie?

W Meksyku miałem taką sytuację, kiedy jechaliśmy Uberem i stanęliśmy w korku. Dwóch młodych chłopaków nagle zaatakowało nasze auto. Na szczęście taksówkarz dał im kilka peso i obeszło się bez żadnej straty. W Gruzji miałem również jedną nieprzyjemną sytuację, ale to przez własne niedopatrzenie, więc zachowam to dla siebie (śmiech).

Najbardziej niebezpieczna i najbardziej zabawna sytuacja w podróży?

Śmiesznie było w Gruzji. W nocy w górach zepsuło nam się auto. Nie było żywego ducha dookoła. Spędziliśmy noc w samochodzie, a o poranku staraliśmy się znaleźć pomoc. Myśleliśmy, że już zostaniemy tam na wieki. Z pomocą przyszedł nam policjant z najbliższej wioski oddalonej o kilka kilometrów. Wezwał nam lawetę i pilnował nas, aby nic nam się nie stało. Wielki ukłon w jego kierunku. To był porządny człowiek.

Najciekawsze miejsce, do którego dotarłeś to…?

Dolina Śmierci w USA. To jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie w życiu widziałem. Podobny zachwyt wzbudził we mnie lodowiec na Alasce.

Czy spotkały Cię kiedyś jakieś osobiste nieprzyjemności? Może padłeś ofiarą kieszonkowca? Co radziłbyś potencjalnym przyszłym albo początkującym podróżnikom, aby uniknąć takich sytuacji?

Byliśmy kiedyś na festiwalu muzycznym w Ułan Bator w Mongolii. Poszliśmy po piwo i w drodze zobaczyłem, jak jeden lokals popycha drugiego na mojego przyjaciela. Widziałem też, jak wyciąga mu telefon. Zanim złapałem rabusia za rękę, telefon już został przekazany dalej. Warto w podróż zabierać dyskretny portfel chowany pod ubranie. To może oszczędzić nam kłopotów. Zwłaszcza w takim miejscu jak stolica Mongolii, która jest rajem dla kieszonkowców. W każdym miejscu zresztą trzeba być czujnym, dokumenty i kasę zawsze trzymać tak, żeby nikt nie mógł się do nich dostać.

Policjanci, których poznałeś, ciekawe sytuacje z ich udziałem, czy byli pomocni, kompetentni, w jakim kraju miałeś najlepsze odczucia, jeżeli chodzi o stróżów prawa?

O Gruzji już opowiedziałem, można powiedzieć, że pomoc przyszła z nieba. Niesamowity był ten gruziński glina. Śmiesznie było z Policją w Kolorado. Czekała nas nocna przeprawa przez Góry Skaliste. Zatrzymaliśmy się, aby ugotować wodę i wypić kawę. Ktoś wezwał Policję, oskarżając nas o to, że pijemy alkohol. Policjanci przyjechali dwoma radiowozami z włączonymi „kogutami”. Wyglądało to strasznie. Akcja jak z dobrego filmu akcji. Kiedy funkcjonariusze dowiedzieli się, co robimy, że podróżujemy dookoła świata, to zaproponowali nam sesję zdjęciową i pamiątkowe zdjęcie. Na jednym nawet zapozowałem jako zatrzymany, jednak od razu wyjaśniam, że to było wyreżyserowane (śmiech). To byli fajni policjanci.

Druga taka sytuacja z USA była równie zabawna. W nocy na autostradzie zatrzymali nas policjanci ze stanówki. Byli zdziwieni i zapytali się nas – dlaczego tak wolno jedziemy? Podróżowaliśmy wtedy 27-letnim VW Transporterem T3. Zdziwieni spojrzeliśmy na policjantów i odparliśmy, że tym autem nie da się szybciej. Wszyscy się uśmiechnęli. Kolejne sympatyczne spotkanie ze stróżami prawa zostało zaliczone.


Aresztowali mnie z uśmiechem na twarzy ;-)

Poznałeś szeryfów: Macieja Stebla, Krzysztofa Janowskiego, a może też innych interesujących funkcjonariuszy?

W pamięci zapadł mi również jeden funkcjonariusz z Kostaryki. Mieszkał po sąsiedzku w miejscu, gdzie wynajęliśmy ze znajomymi mieszkanie. Gdy dowiedział się, że jesteśmy z Polski, od razu zaprosił nas na swoją urodzinową imprezę. Podobno pracował z Polakami w Nowym Jorku i przez to miał dobre skojarzenia. Do dziś jestem z nim w kontakcie.

Bywało śmiesznie, poważnie, a może też niebezpiecznie. Jak oceniasz swoje dotychczasowe podróże? Na czym się najbardziej skupiałeś, zabytki, historia, poznawanie ludzi, ich kultury, kuchni? Czy może to wszystko razem?

Wszystkiego po trochu. Poznawanie kultury jednak najbardziej. Czas spędzony z lokalsami, spotkanie turystów to cała moc wspomnień. Uwielbiam przypadkowo poznawanych ludzi. Dzięki Bogu mam do nich szczęście.

Ojciec policjant, a syn podróżnik. Czy martwił się o Ciebie, wcześnie zacząłeś podróżować?

Myślę, że się niepokoił. Jednak był wsparciem i wiedziałem, że jeśli cokolwiek się wydarzy, to on mi pomoże. Takie wsparcie i fakt, że nie zostanie się z kłopotami samemu, jest ogromnym komfortem w podróży.

Jest wiele powiedzeń o podróżach – „kształcą, nie ten dużo umie, kto długo żyje, ale ten, kto wiele podróżuje, podróżować znaczy żyć”. Może masz własne powiedzenie?

„Sięgaj gwiazd”. Tę sentencję przekazała mi babcia i ona przyświeca mi całe życie.

Gdzie planujesz swoją najbliższą podróż?

We wrześniu jadę na Road Trip do USA z grupą turystów. Jest to wyjazd organizowany przez moje biuro podróży. Uwielbiam wracać do USA, więc już się cieszę i zacieram ręce.

Bezpieczeństwo w podróży, tak w kilku zdaniach na koniec?

Bezpieczeństwo w podróży dla mnie – to dobre przygotowanie oraz głowa na karku. Zawsze warto być czujnym, a jeśli mamy w planach zrobić coś ryzykownego – zróbmy to w sprawdzonej grupie przyjaciół. Gdy podróżowaliśmy dookoła świata jako studenci, nie wiedząc za dużo o świecie, naszą siłą była grupa, zespół. Idąc w różne miejsca, zawsze ktoś z nas odpowiadał za wszystkich, jeden za drugiego, tacy współcześni muszkieterowie albo po prostu zgrana paczka przyjaciół. Nie ma lepszej gwarancji bezpieczeństwa niż dobry kompan.

Dziękuję za rozmowę.

Bezpieczeństwo w podróży to temat rzeka. Nawet przy najlepiej zorganizowanym wyjeździe może pojawić się nagły i nieprzewidziany czynnik, który wpłynie na dalszą podróż. Podstawową zasadą jest racjonalne i mądre planowanie. Od właściwego przygotowania się, zebrania odpowiednich informacji i skompletowania ekwipunku, zależy nasze bezpieczeństwo.