Aktualności

Fotografia prasowa z policyjnego obiektywu

18.01.2024 • Daniel Niezdropa

Trzy dekady istnienia Stołecznego Magazynu Policyjnego zbiegają się w czasie z trzydziestoleciem służby najbardziej znanego stołecznego i policyjnego fotografa – aspiranta sztabowego Krzysztofa Chwały, który na licznych zdjęciowych kadrach (kiedyś kliszach, dzisiaj nośnikach pamięci) uchwycił i utrwalił wiele postaci oraz wydarzeń, które przeszły już do historii. Żywym świadectwem tej policyjnej codzienności są zdjęcia, które można oglądać na ścianach korytarzy Komendy Stołecznej Policji, stronie internetowej, a także w numerach (archiwalnych również) Stołecznego Magazynu Policyjnego. Nasze branżowe pismo wielokrotnie było wzbogacane pięknymi kadrami autorstwa Krzysztofa Chwały. Nie bez znaczenia jest fakt, że waga prasowej fotografii jest obecnie nieoceniona, bez niej gazeta nie byłaby tak ciekawa i różnorodna. Zdjęcia zachęcają do tego, aby wejść do tego niezwykłego świata wielu wydarzeń, jakie oferuje Stołeczny Magazyn Policyjny. Aby podkreślić, jak ważne są zdjęcia w gazecie, porozmawiamy z Krzysztofem Chwałą, który z tak dużym doświadczeniem i praktyką jest prawdziwym znawcą tematu. To również ukłon w kierunku tych autorów i fotografów, których zdjęcia zdobią okładki SMP i treści zamieszczonych w nim artykułów.


Zdjęcia: Archiwum prywatne Krzysztofa Chwały

ZDJĘCIE BARDZO WAŻNE JEST…

Zdjęcie to główny element każdej współczesnej gazety czy też portalu informacyjnego. Już pierwsze spojrzenie na okładkę mówi wszystko, bo ciekawy kadr potrafi skutecznie zachęcić czytelnika do tego, aby otworzył gazetę, czy też kliknął nagłówek na portalu informacyjnym.

Zdjęcia prasowe oddziałują w wielu aspektach na ludzką wyobraźnię, stąd też pogląd o ich niejakiej nadrzędności nad tym, co zostało napisane. Dobre zdjęcie będzie z jednej strony informować, z drugiej nawet uzupełniać to, co jest treścią artykułu. Zresztą każde zdjęcie musi oddziaływać i stanowić pewną tajemnicę, w której odkryciu ma pomóc słowo pisane. Dlatego jedną z idei funkcjonowania Stołecznego Magazynu Policyjnego zawsze było publikowanie interesujących kadrów i ujęć policyjnej rzeczywistości.


Zdjęcie: Krzysztof Chwała

POLICJANT I FOTOGRAF, PASJA I SŁUŻBA

Krzysztof Chwała, nasz stołeczny fotograf jest wyjątkowym twórcą, który wspomnianym rodzajem fotografii zajmuje się na co dzień. Z nim właśnie porozmawialiśmy o tym, jaki ma pogląd na fotografię prasową i jak wyglądała jego przygoda z aparatem w policyjnej scenerii. Poznamy też historię związaną z fotografią od pierwszych dni wstąpienia w szeregi naszej służby.

Macie tyle samo lat, nasz SMP i Twoja służba w Policji. Jednak liczba Twoich zdjęć zdecydowanie bije na głowę liczbę naszych wydań. Jesteś w stanie policzyć, ile fotografii wykonałeś dotychczas?

Na pewno mogę liczyć je w milionach. Moja pierwsza przygoda z fotografią rozpoczęła się w szkole podstawowej. Myślę, że na samym początku nie było to coś ambitnego i skupiałem się wtedy raczej na przyrodzie, ale z czasem przyszedł większy apetyt na fotografię i rozwijanie własnych umiejętności.

W jakim wieku poczułeś w sobie smykałkę do robienia zdjęć?

Pierwszy aparat kupiłem za jakieś śmieszne pieniądze. To była Smiena 8M. Potem był Zenit. W miarę możliwości pojawiały się kolejne. W szkole średniej był to niemiecki aparat Praktica. Zacząłem też wykonywać obrazki wielkoformatowe. Pomagał mi w tym aparat Kiev z bardzo fajną optyką. Kolejnym był Canon i tej marce jestem wierny do dziś.

Czy ukończyłeś kurs fotograficzny, czy może uczęszczałeś na zajęcia np. do jakiegoś Domu Kultury, czy to były warsztaty, czy byłeś zwykłym samoukiem, czytałeś książki, poradniki? To pewnie było jedyne źródło informacji w tamtych czasach?

Szkoła podstawowa, jak pamiętam – to były głównie podstawy mojej fotografii, tutaj nie było mowy o nauce, z uwagi na brak dostępności czegokolwiek. Przygoda zaczęła się w szkole średniej, w Zespole Szkół Technicznych w Chełmie, gdzie przez przypadek dowiedziałem się o tzw. kółku fotograficznym, a że mieszkałem w internacie i mieliśmy dużo wolnego czasu na różne zainteresowania, to siłą rzeczy postanowiłem pogłębić swoją wiedzę i zapisałem się do tego kółka. Narzędzia, aparaty i literatura, które były na wyposażeniu naszej pracowni fotograficznej, okazały się bardzo pomocne w rozwijaniu mojej pasji. Mieliśmy również do
dyspozycji negatywy ORWO-NP-55 (w 250-metrowych rolkach).

Czy miałeś wtedy jakiegoś mentora, osobę, która zaimponowała Ci robieniem fotografii albo swoją wiedzą, czy też pokazała, że to jest bardzo ciekawa dziedzina, którą warto dalej zgłębiać?

Na pewno w pracowni fotograficznej było dużo ciekawych zdjęć. Prowadził ją wtedy zastępca dyrektora szkoły i była to na tyle fajna osoba i posiadająca do tego wielką wiedzę praktyczną, jeśli chodzi o fotografię, że słuchaliśmy go z dużym zainteresowaniem. To wszystko z czasem ewaluowało, ponieważ chętnych do robienia zdjęć w szkole było naprawdę dużo. Wyposażenie tej pracowni było na tyle praktyczne, że mogliśmy zdjęcia na bieżąco wywoływać, wtedy jeszcze fotografię czarno-białą. To były lata 1987-1988. Byliśmy spełnieni, że mogliśmy naszą twórczość przelać na papier. Później zaczęły się pierwsze fotografie w kolorze. Technologia poszła tak do przodu, że odwiedzaliśmy już tzw. laby, które wtedy wchodziły do Polski. Pierwszy był w Lublinie i miałem dużą frajdę, odbierając w labie odbitki w kolorze. Dodam tylko, że wywoływanie zdjęć kolorowych samodzielnie, metodą tradycyjną było dosyć kłopotliwe i nie zawsze udawało się osiągnąć pożądany efekt.

Sam wywoływałeś swoje pierwsze zdjęcia?

Tak, w pracowni była ciemnia, gdzie znajdowały się wszelkie potrzebne preparaty. Uczyłem się tego wszystkiego od podstaw. Wtedy też zacząłem zmieniać swoje zainteresowania z przyrody na zdjęcia portretowe. Głównie z racji tego, że mieszkałem w tym internacie, gdzie było dużo obiektów do fotografowania (śmiech). Zacząłem też wykonywać zdjęcia w czasie wydarzeń szkolnych i nie tylko. Już wtedy zdarzało mi się robić zdjęcia podczas uroczystości, pewnie z racji tego, że należałem do kółka fotograficznego. W szkolnych archiwach znajdują się kroniki oraz periodyki, w których liczne prace koła można jeszcze zobaczyć.

Nie myślałeś, żeby tę pasję bardziej urzeczywistnić, zmaterializować np. otworzyć zakład fotograficzny, pójść w takim kierunku wtedy jeszcze? Czy miałeś takie plany?

Powiem szczerze, nigdy o tym nie myślałem. Uważałem się bardziej za rzemieślnika, a nie za kogoś, kto miałby prowadzić jeszcze biznes, usługę w takim kierunku, jak fotografia. Faktycznie w szkole średniej, gdzieś w okolicach 2,3 klasy, ten poziom znajomości fotografii był już w miarę zaawansowany. Organizowaliśmy nawet konkursy „foto”. Byłem dumny, że zastępca dyrektora, który zajmował się kołem, dostrzegł moje starania i umiejętności, wyznaczając mnie na opiekuna pracowni fotograficznej. Raz w tygodniu spotykaliśmy się, omawialiśmy różne kwestie związane z fotografią, sprzętem, technikami robienia zdjęć. Czasy były wtedy bardzo fajne, zresztą tereny województwa lubelskiego, piękne krajobrazy wręcz zachęcały do tego, żeby ruszyć z aparatem w teren i upolować ciekawy kadr.


Zdjęcie: Krzysztof Chwała

Czy pomysł wstąpienia do służby był efektem Waszych rozmów w grupie rówieśniczej, czy może policjanci przychodzili do szkoły, zapraszali do rekrutacji? Jak było w Twoim przypadku?

Jak każdy człowiek w wieku 18-19 lat, zacząłem myśleć nad tym, co będę dalej w życiu robił. Zresztą wszyscy moi rówieśnicy stanęli wtedy przed wyborem zawodu. Dużo mówiło się o tym szczególnie pod koniec szkoły średniej, bo takie zajęcia również z nami prowadzono. Dzisiaj nazywa się to fachowo doradztwem zawodowym.

Tak naprawdę w mojej rodzinie nie miałem tradycji mundurowych oraz policyjnych. Pamiętam, że rozmawialiśmy wtedy z wychowawcami z internatu, z którymi dyskutowaliśmy na temat swoich zawodowych i życiowych planów. Rozmawialiśmy o różnych zawodach. Spotkałem się też z policjantem, który był dyżurnym w Chełmie. Opowiedział mi o służbie i w pewien sposób mnie do niej zachęcił. Od słów przeszedłem do czynu…

Czy od razu była to resortowa przygoda z aparatem, co robiłeś w Policji na samym początku, zanim trafiłeś do Komendy Stołecznej Policji? Czy od razu wszedłeś w rytm kadrowej pracy, niekiedy gabinetowej, bo dokumentowałeś uroczystości i ważne wydarzenia z udziałem kierownictwa stołecznego garnizonu? Masz na koncie wiele kadrów i zdjęć, między innymi do kalendarzy, legitymacji policyjnych, z ćwiczeń mobilizacyjno-obronnych, działań, całe mnóstwo. Powiedz nam, zanim zostałeś najbardziej rozpoznawalnym garnizonowym fotografikiem, jakie doświadczenie zdobywałeś w mundurze?

W 1994 roku wstąpiłem do służby w Policji. Zacznę może od najciekawszego wątku, właśnie tego mojego aparatu fotograficznego, bo już na kurs podstawowy wyruszyłem razem z nim. To był Ośrodek Szkolenia Policji w Łodzi. Nasz kurs podstawowy trwał wtedy 8 miesięcy i aparat cały czas mi towarzyszył. Przyznam, że trochę tych zdjęć wtedy zrobiłem. To był bardzo dobry czas, poznawanie wszystkiego od nowa.

Wróćmy do służby, do jakiej jednostki trafiłeś od razu po kursie?

Pierwszą był Komisariat Policji na Ursynowie, gdzie przez krótki czas zajmowałem się problematyką nieletnich. Następnie trafiłem do komórki kadrowej w Komendzie Policji Warszawa Mokotów. Miałem tam etat instruktora wyszkolenia strzeleckiego. To były ciekawe lata służby. W podziemiach komendy mieliśmy strzelnicę, siłownię, saunę, mini salkę do ćwiczeń – czyli wszystko, to czego dzisiaj w jednostkach Policji brakuje. Realizując zagadnienia szkoleniowo-strzeleckie również nie rozstawałem się z aparatem. Mogłem spełniać pasję i robić zdjęcia pokazujące policyjne strzelania, wykonywałem też dosyć sporo kadrów z życia komendy. Inspiracją dla moich zdjęć była wtedy funkcjonująca w komendzie na Mokotowie tzw. mokotowska grupa antyterrorystyczna (MOGAT) oraz jej nietuzinkowe metody szkolenia mokotowskich policjantów, co też zachęcało mnie do tego, aby te policyjne ujęcia różnicować i wykonywać zdjęcia, czy to podczas ćwiczeń, czy też działań i akcji.

W 1999 roku przeniosłem się do dalszego pełnienia służby w Komendzie Stołecznej Policji. Trafiłem do Wydziału Kadr i Szkolenia. Na samym początku zajmowałem się sprawami szkoleniowymi. Po mniej więcej dwóch, trzech latach trafiłem do komórki doboru kadr. Pamiętam, jak jeździłem niemalże po całym województwie i zachęcałem młodzież do wstąpienia do służby w Policji. Były to spotkania na targach pracy, w szkołach, urzędach.


Zdjęcie: Krzysztof Chwała

Z tego, co powiedziałeś – wynika, że fotografia reporterska cały czas Ci towarzyszyła? Kiedy pojawiły się pierwsze zdjęcia z uroczystości i oficjalnych spotkań kierownictwa KSP?

Tak zgadza się, aparat zawsze miałem przy sobie, każdą niemalże okazję wykorzystywałem do tego, żeby dokumentować ciekawe inicjatywy i podczas nich robić zdjęcia. Wtedy też zacząłem rozglądać się za możliwością wykonywania odbitek. Nawiązałem kontakt z pracownikami Laboratorium Kryminalistycznego KSP, którzy swoje służbowe klisze wywoływali w CLK i to dzięki nim wykonane zdjęcia – dokumentujące pracę szkoleniową i tzw. codzienność policyjną – mogłem szybciej zmaterializować. Fotografowałem też dużo sportowych imprez i zawodów strzeleckich. Aparat był zawsze przy boku, niemalże jak pistolet (śmiech).

Jeżeli chodzi o zdjęcia z uroczystości, to pojawiły się one poprzez kontakt z pracownikami LK KSP. Było tam kilku fotografów (Robert Duchnowski, Jacek Reda czy Adam Kalicki), którzy byli wtedy angażowani do takich przedsięwzięć. Z racji tej współpracy, na początku wynikającej z możliwości pozyskiwania odbitek, zaczęto mnie angażować do zdjęć z uroczystości gabinetowych. W tym czasie byłem ukierunkowany na fotografię stricte wewnętrzną, relacje z oficjalnych spotkań, które zamykały się swoim charakterem w murach Pałacu Mostowskich.

Czy w tym czasie przygotowywałeś i wykonywałeś też zdjęcia do kalendarzy policyjnych? Czy już wtedy były takie pomysły?

Kalendarze z moimi zdjęciami pojawiły się bliżej 2010 roku za namową policyjnych Związków Zawodowych, które organizowały na to budżet, wtedy wiele zdjęć wykonałem z zamysłem i w celu można powiedzieć promocyjnym.

Zdjęcia, które możemy podziwiać – przechodząc głównym korytarzem Pałacu Mostowskich – pochodzą bodajże z początku milenium (lata 2003 – 2005) i co istotne – są Twojego autorstwa? Kto wpadł na ten pomysł, żeby je eksponować w takim miejscu?

Temat zrodził się podczas jakiejś rozmowy, ale nie pamiętam już dokładnie, kto mógł być jego inicjatorem. Jeżeli chodzi o kwestie organizacyjno-techniczne, odbitki, ramki, samo przygotowanie zdjęć – spadło to na mnie i dzięki temu część moich prac została w taki sposób upubliczniona.

Czyli pierwsza wystawa Twoich zdjęć, to właśnie ten nasz słynny korytarz?

Zgadza się, zdjęcia może niektóre już trochę dotknięte przez czas, to jednak jeszcze tam są.

Pamiętasz początki współpracy ze Stołecznym Magazynem Policyjnym?

Zdjęć zrobiłem bardzo dużo – myślę, że te pierwsze, które trafiły do magazynu, mogły być wykonane przez wspomnianych kolegów z laboratorium (magazyn powstał w 1993 roku, a ja byłem w KSP od 1999 roku). Z tego, co sobie przypominam, to moje pierwsze zdjęcia opublikowano w 2004 roku. Kojarzę, że było to ślubowanie policjantów na Placu Krasińskich w Warszawie.


Zdjęcie: Krzysztof Chwała

Jakie cechy powinien mieć dobry fotograf? Czy takie, jak dobry śledczy, a może myśliwy, takie sokole oko, które dojrzy każdy szczegół?

Tak humorystycznie mówiąc, to musi być przede wszystkim dobry strzelec. Musi porządnie wycelować, skupić się na obiekcie, aby trafić w sam środek tarczy. Trochę w tym jednak prawdy jest, szczególnie jeśli chodzi o fotografię sportową – w tym ulubione przeze mnie rajdy samochodowe. Dobre zdjęcie powstaje przed naciśnięciem spustu w naszej wyobraźni, w naszej głowie. Dobry fotograf powinien być spostrzegawczy, mieć wyobraźnię, ale też umiejętnie przekazać w jednym konkretnym zdjęciu, patrząc pod kątem artykułu w gazecie, jego wątek i treść. Poprzez jedno zdjęcie, jeden kadr przekazuje się niekiedy całą opowieść.

Tworząc zdjęcie, mówiąc o fotografii prasowej z policyjnego obiektywu, wiemy o tym, że takie zdjęcie często trafia do sfery publicznej i musimy mieć świadomość tego, żeby było wykonane w dobrym tonie i właściwie pokazywało osobę, obiekt, sytuację, miejsce. Czy zgodzisz się z tą teorią?

Tak oczywiście. Cały urok polega na tym, żeby tym jednym ujęciem przekazać jak najwięcej i jak najlepiej. Zdjęcie ma pobudzić wyobraźnię i myślenie.

Czy zgodzisz się z tym, że gdy nie ma zdjęcia, to niekiedy nie ma zainteresowania tekstem?

To fakt, zdjęcie jest ważne. Dlatego należy przygotować taką fotografię, żeby przekazać jak najwięcej. Może nie oddać całej treści, ale przynajmniej zarys fabuły jakiejś opowieści, historii. Zdjęcie ma tak zachęcić czytelnika, żeby artykuł przeczytał. Ma go przede wszystkim zainteresować.

Patrząc z perspektywy tak doświadczonego fotografika, powiedz – jakie cechy powinno mieć dobre prasowe zdjęcie? Co jest ważne, żeby takie powstało?

Już praktycznie na to odpowiedziałem. Zdjęcie musi oddawać treść artykułu i dokładnie obrazować, oczywiście nie wszystko. Być takim trailerem, tak jak w filmie, po którego obejrzeniu, zrobimy kolejny krok, na przykład przeczytamy artykuł w Stołecznym Magazynie Policyjnym. Zdjęcie musi być po prostu dobre, jedyne w swoim rodzaju. Sposób jego wykonania, dobór światła, kadru, to wszystko ma istotne znaczenie. Pamiętajmy, że często nie pracujemy w studyjnych warunkach.

Umiejętności techniczne fotografa są bardzo potrzebne, czasami jest to jedna sekunda i musimy się wstrzelić z tym wszystkim. Ważny jest dobór sprzętu, odpowiednich parametrów aparatu, zatrzymanie się w miejscu, postawa, właściwy kąt. To wszystko zależy od tego, co fotografujemy. Prasowe zdjęcia mają to do siebie, że muszą być czytelne.


Zdjęcie: Krzysztof Chwała

Czy masz jakieś swoje ulubione policyjne kadry, zdjęcia niepowtarzalne, których zrobienie sprawiło Ci wielką satysfakcję? Czy robisz odbitki zdjęć, tych najlepszych oczywiście?

Moja codzienna służba nie pozwala mi wszystkiego fotografować. Staram się jednak w miarę możliwości wybierać i uczestniczyć w takich imprezach, gdzie można trafić na ciekawe ujęcia. Zawsze też myślę, jak można wykorzystać je w gazecie. Nie mam jakiś ścisłych preferencji, ale często ciągnie mnie do tematyki szkoleniowej. Staram się raz na jakiś czas robić odbitki, raczej tych wyjątkowych zdjęć, bo zrobienie wszystkiego uważam za niezbyt realne (śmiech).

Czyli po tylu latach już wiesz, jakie zdjęcia byłyby najlepsze, z jakich uroczystości oraz przedsięwzięć?

Zawsze staram się to wcześniej przemyśleć i mieć świadomość, że „upoluję” ciekawe ujęcie. Chętnie wracam wspomnieniami do imprez, które odbywały się w Polsce i w Warszawie tj. Euro 2012 i zabezpieczenie policyjne całego przedsięwzięcia. Od początku bardzo chciałem wziąć w tym udział. Byłem na każdym meczu odbywającym się w Warszawie, fotografując zabezpieczających imprezę policjantów. Miałem też możliwość przelecieć się helikopterem i zrobić zdjęcia z góry.

Oprócz wykonania zdjęć dokumentujących tylko policyjną służbę – miałeś możliwość wykonania innych zdjęć tj. sportowych, prawda?

Tak, ale to również było nawiązanie do zdjęcia reporterskiego dla Policji. Okazywało się to bardzo pomocne przy pracy policyjnej np. fotografie wykonane podczas meczu Polska-Rosja, zostały później wykorzystane przy odprawach służbowych. Wiadomo, że monitoring nie zawsze jest tak dokładny, jak zrobienie zdjęcia dobrej jakości profesjonalnym aparatem.

Jakie jeszcze ciekawe plany zdjęciowe odbyły się z Twoim udziałem?

Od 2018 roku uczestniczę w projektach szkoleniowych ukierunkowanych na zwalczanie zagrożeń związanych z bronią chemiczną, biologiczną, radiologiczną i nuklearną, w skrócie CBRN. Powstał z tego bardzo ciekawy materiał, nie tylko foto, ale też video. Interesujący również, bo założenia i scenariusz dotyczyły incydentów w czasie rzeczywistym, między innym kradzież materiałów radioaktywnych oraz zaangażowanie kilku państw w ich odzyskanie. Powstało z tego dużo materiału szkoleniowo-instruktażowego. Wykonane przeze mnie zdjęcia i materiały video wykorzystywane są w doskonaleniu zawodowym odpowiednich służb policyjnych.

Czy lubisz, kiedy jest więcej akcji, dynamiki, współdziałanie z innymi służbami, instytucjami, coś całkowicie nowego, w czym możesz się sprawdzić?

Zgadza się, bo cały czas z tyłu głowy mam, żeby te zdjęcia można było wykorzystać, czy to na stronie internetowej KSP, czy podczas szkoleń i konferencji, a także w publikacjach Stołecznego Magazynu Policyjnego.

Wróćmy jeszcze do Twojego archiwum. W wywiadzie przeprowadzonym 10 lat temu powiedziałeś, że zdjęciami zapełniłeś kilkanaście dysków twardych. Powiedz – ile liczy teraz?

Myślę, że dzisiaj to już kilkadziesiąt twardych dysków (śmiech). Niestety jakość zdjęć jest coraz lepsza, ich gabaryty są coraz większe. Dlatego co roku dokupuję 3-4 dyski, aby móc wszystko zgrać. Z perspektywy wielu lat archiwizacji wiem, jak ważne jest ich gromadzenie i to na odpowiednich nośnikach. Zawsze robię zdjęcia w minimum dwóch kopiach. To daje mi gwarancję, że zdjęcia przetrwają.

Pamiętajmy, że odzyskanie zdjęć z dysku dzisiaj może być dość kosztowne, jeżeli nie poradzimy sobie dzięki dostępnym programom. Oddanie dysku do specjalisty, będzie nas kosztowało nawet kilka tysięcy złotych. Dlatego trzeba obowiązkowo tworzyć kopie zdjęć. Nie należy zawierzać jednemu urządzeniu i nośnikowi danych. Nie wyobrażam sobie trzymania zdjęć w tzw. chmurze, a tym bardziej zdjęć służbowych. Bardziej jednak ufam nośnikom, które są w moim posiadaniu, a nie są zdalnie zarządzane. To też są kwestie bezpieczeństwa.

Tworząc własne archiwa, warto dbać o to, żeby tych zdjęć nie stracić. Z płytami CD czy DVD bywa różnie, potrafią się utleniać i dlatego warto na bieżąco sprawdzać nośniki. Moje wszystkie archiwa z płyt już dawno zgrałem na dyski.


Zdjęcie: Krzysztof Chwała

Wiem, że Twoją pasją są zdjęcia sportowe z rajdów samochodowych. Czy jeździłeś tam jako ich dokumentator, fotograf, czy po prostu rekreacyjnie? Jakie to były kraje?

Jeździłem przede wszystkim jako turysta. Traktowałem to jako aktywną formę wypoczynku. Jeździliśmy wspólnie z innymi pasjonatami po całej Europie z grupą zapaleńców z Dolnego Śląska. To były rajdy samochodowe (WRC), ale także wyścigi bolidów Formuły 1. Byłem na Sardynii, w Belgii, we Francji. Byłem cztery razy w warunkach typowo zimowych na Rajdzie Szwecji. Do dziś pamiętam bajeczne widoki na wysokości ponad 2 tysięcy metrów nad poziomem morza i dwumetrowe zaspy. Bardzo ceniłem te wyjazdy, mogłem zrobić wiele szalonych zdjęć, a do tego zwiedzić
każde z tych miejsc.

Rajd Monte Carlo też?

Powiem szczerze, że trafiłeś w punkt. Właśnie w przyszłym roku chciałbym pojechać na Rajd Monte Carlo i przywieźć z niego niezapomniane zdjęcia. Już nie mogę się doczekać.

Czy należysz do jakiejś grupy, koła, forum, klubu fotograficznego?

Najwięcej pasjonatów fotografii faktycznie poznałem na rajdach samochodowych, ale dzisiaj poprzez udział na forach różnego rodzaju portali społecznościowych jest o wiele łatwiej doszkalać się z tego zakresu, wymieniać poglądy, oceniać swoje zdjęcia.

Wyjeżdżałem też na szkolenia organizowane przez producentów sprzętu fotograficznego. Byliśmy przez nich wspierani, również w pracy zawodowej np. poprzez testowanie najnowszych osiągnięć techniki fotograficznej. Zawsze starałem się przyciągać tę nowoczesność do Policji i poprzez takie kontakty doskonalić też technikę fotograficzną w Komendzie Stołecznej Policji. Najbardziej cieszył mnie fakt, że mogłem się rozwijać. Pamiętam szkolenie z zakresu fotografii dla oficerów prasowych w Poznaniu, gdzie zorganizowaliśmy także prezentację i wystawę sprzętu fotograficznego. To było coś innowacyjnego i potrzebnego zarazem.

Każdy fotograf ma oręż w postaci aparatu fotograficznego. Czy chcąc robić dobre prasowe zdjęcia, trzeba mieć specjalny sprzęt? Czy ważne jest połączenie tego z fotograficzną wiedzą oraz umiejętnościami. A może wystarczy mieć polot i wyobraźnię i niekoniecznie superaparat, żeby zrobić niezłe policyjne i prasowe foto?

Na pewno trzeba mieć cechy dobrego fotografa, o których już wcześniej powiedzieliśmy. Ostatnie lata dowodzą, że dobry fotograf to taki, który ma cały czas aparat w kieszeni, gdzie w każdej chwili może po niego sięgnąć i zrobić ciekawe zdjęcie.

Dzisiaj coraz częściej jesteśmy – jako fotograficy wypierani przez tzw. komórkowców. Moi znajomi, jeżdżąc na targi do USA, wracali stamtąd zdegustowani tym, że fotograficzna rejestracja obrazu ukierunkowana jest przede wszystkim na rozwój telefonów i dronów. Na świecie coraz częściej spotyka się sytuacje, w których fotografia newsowa, czasami prasowa opiera się na komórkach. I to jest już nagminne. Nie przekłada się to jednak się na profesjonalną fotografię. Względy ekonomiczne często powodują, że niektóre znane redakcje zlikwidowały całkowicie etaty fotografów.

Książkowa, prawdziwa fotografia staje się powoli niszą. Ja jednak zaliczam się do tych pasjonatów, którzy bardziej wierzą profesjonalnym urządzeniom niż telefonom. Nasze aparaty komórkowe/smartfony nie sprawdzą się w trudnych warunkach oświetleniowych, jak również w rejestrowaniu ujęć dynamicznych.

Myślę, że warto spojrzeć jeszcze na inny kontekst tego zagadnienia. 90 procent zdjęć ogląda się dzisiaj na telefonie komórkowym, a dla przeciętnego odbiorcy nie ma większego znaczenia – czy takie zdjęcie jest profesjonalne, czy zrobione telefonem.

Chcąc wykonać porządne prasowe zdjęcie, trzeba mieć dobry aparat, lampę, obiektyw. To podstawa. Można wspomóc się smartfonem, ale tylko uzupełniająco. Jednak według mnie dobre zdjęcie wymaga zarówno umiejętności, praktyki, jak i dobrych urządzeń.

Potrzeba posiadania coraz lepszego sprzętu w moim przypadku wynikała przez ostatnie lata z faktu fotografowania meczów piłki ręcznej. Za namową córki, która zaczęła tę dyscyplinę uprawiać, 4 lata temu poszedłem na mecz I ligi piłki ręcznej kobiet i tak już tam wsiąkłem. To pokazuje, jak często nawet życiowa sytuacja wymusza na nas zmianę sprzętu fotograficznego. Jestem tego żywym przykładem (śmiech). Dlatego nowa pasja to nowy obiektyw, jeden, drugi, trzeci…

Jakie rodzaje wydarzeń najbardziej lubisz fotografować? Jakie według Ciebie elementy powinny znaleźć się na dobrym policyjnym zdjęciu?

Wcześniej już o nich wspomnieliśmy, najbardziej te, gdzie mogłem zrobić coś nowego, wyjść poza Pałac Mostowskich, odejść na chwilę od uroczystości, zdjęć statycznych, zdjęć do legitymacji, czy wręczania odznaczeń i awansów. Dlatego zawsze będę mile wspominał wielkie imprezy sportowe typu Euro 2012 i każdy inny zdjęciowy plan, na którym mogłem ustrzelić ciekawe ujęcie. Zdjęcia i materiał video, które współtworzyłem w ramach działań ukierunkowanych na zwalczanie zagrożeń CBRN – były pokazane na forum ONZ (Organizacji Narodów Zjednoczonych).

Dobre policyjne zdjęcie to takie, które jest tematyczne. Zdjęcie prasowe czy reporterskie musi być konkretnie dopasowane do tematu, o którym piszemy. Nie możemy tworzyć domysłów i niedomówień. Tekst ma być rozwinięciem tego, co widzimy na zdjęciu.

Czy zdarzało Ci się wykonywać zdjęcia np. ornitologiczne, przyrodnicze, w terenie?

Tak oczywiście – wyjeżdżałem, również w ramach współpracy z firmami fotograficznymi, na wyjazdy szkoleniowe, gdzie mogliśmy pod okiem fachowców – takich jak np. Adam Wajrak – fotografować przyrodę, między innymi do Białowieskiego Parku Narodowego czy Krainy Wielkich Jezior Mazurskich. Bardzo mile wspominam tego rodzaju eskapady, zawsze ceniłem estetyzm i środowisko, ale też wiedzę, którą takie wyjazdy przynoszą.

Czy udało się Tobie w końcu zorganizować wystawę? Podczas ostatniego wywiadu do SMP, wspominałeś o takich przygotowaniach?

Pomidor… (śmiech). Czasami mam wrażenie, że zbyt wiele bierzemy sobie na głowę, a potem narzekamy na chroniczny brak czasu. Chciałbym jednak w pierwszej kolejności uaktualnić to, co znajduje się na korytarzach Pałacu Mostowskich.

Oczywiście nie wykluczam tego przedsięwzięcia. Cieszy mnie to, że te potencjalne wystawowe zdjęcia cały czas powstają. 

Staram się od jakiegoś czasu archiwizować negatywy, skanując je i zapisując na dyskach. Moje zdjęcia na kliszach to niezła skarbnica historii stołecznej Policji. Dlatego, jak widzisz, cały czas mam mnóstwo mrówczej pracy z archiwaliami. I jak tu znaleźć czas na wystawę, jak tu co chwilę coś wypada innego (śmiech).

Moim marzeniem, które chciałbym spełnić, jest przygotowanie takiego policyjnego archiwum i przekazanie tego do wykorzystania w Komendzie Stołecznej Policji. Uważam, że Stołeczny Magazyn Policyjny miałby z czego czerpać i korzystać, zwłaszcza podczas tworzenia artykułów, w których wraca się do przeszłości oraz nawiązuje do historii. Za 20-30 lat pozostaną po nas tylko zdjęcia (śmiech), a to, że siedzieliśmy tutaj po godzinach, będą pamiętać tylko nasze dzieci.

Czy prowadzisz warsztaty fotograficzne, jak można zostać Twoim uczniem?

Cały czas myślę o tym, żeby zebrać kilkunastu chętnych i zorganizować 2-3-dniowe warsztaty fotograficzne. W naszym policyjnym środowisku są ukryte talenty, chciałbym zachęcić właśnie te osoby, żeby starały się bardziej uczestniczyć w dokumentowaniu policyjnej, codziennej służby, uroczystości, tworzeniu prawdziwej historii, która po nich zostanie.

Wszyscy w Komendzie Stołecznej Policji są z Tobą bardzo zżyci, po prostu są przyzwyczajeni, że kiedy jest jakaś uroczystość, to zawsze jest tam Krzysztof Chwała. Jak trzeba zrobić dobre zdjęcia, to wszyscy przez te lata pukali do drzwi Krzysztofa Chwały. Mamy w naszym gronie jeszcze jednego świetnego fotografa, z którym się niejednokrotnie uzupełniacie. Jak wygląda Wasza współpraca?

Domyślam się – o kogo pytasz. Tak faktycznie mam fotograficzne wsparcie i taką osobą jest Marek Szałajski z Sekcji Prasowej. Jest mi miło, że w KSP jest jeszcze ktoś taki, kto bardzo kocha fotografię i sztukę. Często wymieniamy się poglądami, rozmawiamy o zdjęciach, ich wykonywaniu i przygotowywaniu, obróbce graficznej, często też pracujemy razem na większych uroczystościach i przedsięwzięciach. Fajnie jest mieć taką bratnią fotograficzną duszę. Cały czas liczę i wierzę, że z tego policyjnego tłumu uda się wyłowić kolejnych fotograficznych zapaleńców, którzy kiedyś mnie i Marka zastąpią. Może ktoś się znajdzie…

Na koniec powiedz, jak oceniasz Stołeczny Magazyn Policyjny, jednak patrząc z perspektywy fotografa, na zdjęcia, które były w nim zamieszczane, również Twoje. Czy jest on też w pewien sposób dobrym nośnikiem policyjnej fotografii prasowej? Może masz jakieś sugestie w kwestii rozwoju magazynu? Każda uwaga i opinia będzie cenna – również Twoja. Dla nas jesteś wielkim autorytetem w dziedzinie policyjnej fotografii.

Myślę, że przeskok jest duży, patrząc przez pryzmat tych wszystkich lat, które spędziłem w KSP. Pamiętam pierwsze nasze magazyny, gdzie nie zawsze ta wartość techniczna była na zadowalającym poziomie. Dzisiaj mogę powiedzieć, że wygląda to już o wiele lepiej. Tu ma wpływ wiele czynników. Inne były możliwości 30 lat temu, inne są teraz. W pewien sposób czuję się odpowiedzialny również za SMP, dlatego wielką uwagę przywiązuję do jakości zdjęć, które są w nim publikowane.

Jakość i właściwy wybór zdjęć to w pewien sposób klucz do sukcesu dobrej fotografii prasowej. Odpowiedni dobór kolorów oraz szereg innych aspektów technicznych dla mnie, jako fotografa – ma ogromne znaczenie.

Według mnie magazyn bardzo się rozwinął również, jeżeli chodzi o publikację zdjęć. Dlatego będę zawsze powtarzał, że jakość jest najważniejsza. Moja wiedza i doświadczenie jest dla Was – redaktorów, dlatego zawsze jestem otwarty na współpracę i chętnie podzielę się swoją fotograficzną wiedzą, chciałbym też uczestniczyć przy finalnej ocenie złożonego magazynu.

Co dodałbyś na zakończenie naszej rozmowy?

30 lat bycia w służbie policjantem i jednocześnie fotografem, to był dla mnie olbrzymi rozwój i piękny czas. Staram się ciągle inwestować w siebie i w moją pasję, jednocześnie pomagając zainteresowanym policjantom i dzieląc się posiadaną przeze mnie wiedzą.

Wszystkim, którzy jeszcze nie znaleźli „odskoczni” od codziennej służby i pracy, polecam również sprawdzić się jako fotograf, bez względu na to, czy będziecie fotografować telefonem komórkowym, czy już aparatem – spróbujcie…

Dziękuję za rozmowę.