Sylwetki

„Nałogowy” birofil

17.08.2012 • Michał Całusiński

Jego pasją jest birofilistyka. Najstarsze eksponaty w jego kolekcji pochodzą z przełomu XIX i XX wieku. Ceni sobie unikalność zbioru, poszukuje oryginalnych egzemplarzy i zgłębia ich historię. Asp. szt. Robert Banaś, specjalista zespołu nadzoru w Wydziale dw. z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw KSP ma też swoje drugie hobby, nie mniej pasjonujące, któremu poświęcał czas jeszcze przed wstąpieniem do Policji. Jest nim konserwacja zabytkowych przedmiotów, m.in.: przedwojennych, metalowych, czy emaliowanych szyldów reklamowych.

Może na początek, czym jest birofilistyka?
- Birofilistyka jest to zbieranie różnego rodzaju akcesoriów związanych z piwem lub browarami. Są to kapsle, butelki, puszki, szklanki, kufle, etykiety, podkładki pod szklanki, otwieracze i inne akcesoria reklamowe. Natomiast birofil to po prostu miłośnik i pasjonat piwa oraz kolekcjoner rekwizytów z nim związanych. Z czasem zwykłe zamiłowanie przeradza się w chęć zdobywania wiedzy o piwowarstwie. Będąc kolekcjonerem, birofil buduje swoją kolekcję bazując tylko na jednej dziedzinie, poszukując najrzadszych, najstarszych, najcenniejszych i najbardziej oryginalnych eksponatów. Bardzo ceni unikalność posiadanego przez siebie egzemplarza, chętnie zgłębia jego historię i okoliczności, w jakich powstał. Taka kolekcjonerska pasja odkrywa coraz to nowsze eksponaty, próbując ocalić od zapomnienia i zniszczenia przedmioty piwowarskie związane z kulturą poprzednich pokoleń.

Skąd się wzięło zamiłowanie do takiego właśnie hobby i jak długo już się Pan tym interesuje?
- W latach mojego dzieciństwa corocznie odbywał się kolarski Wyścig Pokoju i bardzo popularna była gra w kapsle. Ponad 10 lat temu moi, mali, wtedy synowie zaczęli przynosić do domu różne znalezione przez siebie skarby, a wśród nich właśnie kapsle. Być może ożyły wspomnienia z mojego dzieciństwa. Na początku segregowanie z dziećmi znalezionych kapsli było zabawą, ale z czasem, gdy w internecie „odkryłem” inne osoby o tych zainteresowaniach oraz strony poświęcone birofilistyce, wciągnęło mnie to.

Ile kapsli posiada Pan w swojej kolekcji?
- Zbieram tylko kapsle z browarów polskich oraz z browarów z terenu Polski w okresie II RP. Aktualnie mam około 2600 kapsli, a ich liczba stale rośnie. Oprócz kapsli zbieram też pamiątki po zamkniętym w 2004 r. Browarze Warszawskim. Są to kufle, szklanki, etykiety, otwieracze, gadżety reklamowe i inne. Największe kolekcje kapsli na świecie liczą około 200 tysięcy sztuk. W Polsce są kolekcjonerzy, którzy w swoich zbiorach mają po 20-30 tysięcy kapsli, ale są to zbiory kapsli z całego świata.

Czy jest jakiś szczególny kapsel, który chciałby Pan posiadać?
- Każdy kolekcjoner ma takie obiekty westchnień. Dla mnie są to kapsle z warszawskiego Browaru Haberbusch i Schiele.

W jaki sposób gromadzi Pan kapsle?
- Zdobywam je przede wszystkim poprzez wymianę z innymi kolekcjonerami, ale także giełdy birofilistyczne i aukcje internetowe. Przechowuję je w segregatorach, w specjalnie do tego celu produkowanych kartach. Aktualnie cała moja kolekcja mieści się w 11 segregatorach.

Jaki jest najstarszy kapsel w Pana kolekcji?
- Moje najstarsze eksponaty (zrywki, nakładki) pochodzą z przełomu XIX i XX wieku. Niestety, nie mam jeszcze żadnego kapsla z okresu międzywojennego. Ich ceny na aukcjach internetowych sięgają 2 tys. zł. Nie każdy wie, że kapsel został wymyślony w USA w 1892 r., a rok później wymyślono też pierwszy otwieracz do kapsli. W Polsce kapsle zaczęto stosować w okresie międzywojennym. Wcześniej używano butelek popularnie nazywanych „oranżadówkami”. Do butelek z piwem używano korków oraz ołowianych nakładek i aluminiowych zamknięć (tzw. zrywek) przypominających dzisiejsze zamknięcia butelek z napojami znanej firmy.

Czy ma Pan kontakt z innymi birofilami?
- Utrzymuję stały kontakt z birofilami z całej Polski, co w znacznym stopniu ułatwia powiększanie mojej kolekcji. Birofilów można znaleźć wśród różnych grup zawodowych, także wśród prokuratorów i policjantów. Znam jeszcze jednego policjanta zbierającego kapsle. Może po tym artykule ktoś jeszcze się ujawni? Chętnie nawiążę z nim kontakt. Mam też taką cichą nadzieję, że ktoś z czytających ten artykuł przypomni sobie, że gdzieś w piwnicy, szafie, komórce ma ukryte kapsle z lat dziecięcych i odezwie się do mnie. Mój adres e-mail: robert.banas@poczta.fm. Aktywnie udzielam się na forach kolekcjonerskich. Według mojej wiedzy w Polsce kapsle zbiera około 200-300 osób, z czego około połowę stanowi młodzież, która po dość krótkim okresie rezygnuje. Utrzymuję stały kontakt z wieloma kolekcjonerami, nie tylko zbierającymi birofilia, ponieważ kolekcjoner ma w sobie takie coś, co powoduje, że „przyklejają mu się do rąk” różne przedmioty niekoniecznie związane z hobby. Część moich zbiorów pochodzi z wymian z osobami, które nie kolekcjonują birofiliów, a przez przypadek weszły w ich posiadanie.

Jaką wartość ma Pana kolekcja?
- Nie przeliczam jej na pieniądze. Faktem jest, że ma ona swoją wartość, ale jaką, nad tym nigdy się nie zastanawiałem. Ale chyba nie chcę wiedzieć, ile na to swoje hobby wydaję…

Czy wśród birofilów jest więcej pań, czy panów?
- Znaczna większość kolekcjonerów to oczywiście mężczyźni, ale są też nieliczne kobiety, choć to rzadkość. Jest bardzo duża rozpiętość wiekowa, od kilkunastu do kilkudziesięciu lat. Znam osobiście co najmniej kilku siedemdziesięciolatków.

Czy fakt, że posiada Pan tak bogatą kolekcję, oznacza także zamiłowanie do tych trunków, od których pochodzą kapsle?
- W odróżnieniu od piwosza, birofil nie traktuje piwa jedynie jako alkoholowy napój orzeźwiający, lecz jako część kulinarnej i materialnej kultury człowieka. Zwraca szczególną uwagę na właściwy sposób serwowania piwa, dobór naczyń do określonego gatunku, sposób nalewania, temperaturę itd.

Słyszałam, że oprócz birofilistyki interesuje się Pan czymś jeszcze.
- Drugą moją pasją jest konserwacja przedmiotów zabytkowych, przede wszystkim metalowych. Zajmuję się tym zarówno od strony teoretycznej, jak i praktycznej. Tą dziedziną interesuję się o wiele dłużej niż kapslami. Pasja zrodziła się jeszcze w latach, gdy nie myślałem o tym, że wstąpię do Policji. Sam zajmuję się konserwacją starych przedmiotów, które są moją własnością, jak i rzeczy należących do moich znajomych, a powierzonych mi do oczyszczenia i zabezpieczenia przed dalszą degradacją. Są to przedmioty codziennego użytku, militaria przedwojenne, metalowe, emaliowane szyldy reklamowe, otwieracze, kapsle. Udzielam się na forach tematycznych, gdzie staram się dzielić moją wiedzą i udzielać porad osobom, które weszły w posiadanie takich przedmiotów i nie wiedzą, jakim poddawać je zabiegom.

Jakie ma Pan plany związane ze swoją kolekcją?
- O planowaniu trudno mówić, gdyż w znacznej mierze powiększanie kolekcji o trudne do zdobycia stare birofilia, szczególnie sprzed II Wojny Światowej, jest zależne od szczęścia. Znam osoby, które znajdowały bardzo ciekawe eksponaty podczas prac związanych z rozbiórką lub remontem starych budynków. Na bieżąco uzupełniam swój zbiór o nowe kapsle. Rocznie to około 50 nowych wzorów. Do pełnego zbioru brakuje mi w granicach 200 kapsli wyprodukowanych w większości w PRL-u i w okresie międzywojennym.

Tak więc Drodzy Czytelnicy, jeżeli jesteście w posiadaniu jakichś ciekawych birofiliów, które dla Was kompletnie nie mają żadnej wartości, to wiedzcie, że jest ktoś, dla kogo mają one ogromną wartość. Kto wie, może będzie to początek ciekawej znajomości i Wasz pierwszy krok w świecie birofilów.

Karina Pohoska
foto archiwum prywatne