Sylwetki

Niezwykłe przyjaźnie

16.09.2012 • Michał Całusiński

Człowiek najczęściej wybiera na swojego pupila psa lub kota. Okazuje się jednak, że przyjaźń można nawiązać z innymi, nietypowymi zwierzętami, czego dowodzą Karina, Dorota i Łukasz pracujący w „stołecznej”.

Fruwający Delfin
Jest szary, pedantycznie dba o swoje otoczenie i uwielbia popisywać się przed kobietami. W opiekuńcze ręce Doroty Kańskiej z Gabinetu Komendanta Stołecznego Policji trafił przed 13 laty. Znaleziony w ogródku z przestrzelonym skrzydłem szybko zdobył sympatię i stał się ulubionym pupilem całej rodziny.
Była zima, ranny gołąb z ledwością czołgał się po zaspie. Prawdopodobnie został postrzelony z wiatrówki. Trudno było przejść obok niego obojętnie i zostawić bez pomocy. Dorota natychmiast pojechała z nim na wizytę do ornitologa warszawskiego zoo. Niestety, nie było jasnej diagnozy, padła nawet sugestia, że ptak może udawać, chcąc przezimować w domowych warunkach. Na dworze czekałaby go pewna śmierć, więc przygarnęła biedaka. - Nazwałam go Delfin ze względu na piękną barwę piór – opowiada Dorota. Szybko się zadomowił. Niestety nie lata, ale dzięki temu mogę swobodnie wypuszczać go do ogródka. Nie trzymam go w klatce. Ma ulubione pudełko, w którym trzyma swoje szmatki i piórka. Nie znosi, kiedy ktoś je ruszy, bo wtedy z oburzeniem wyrzuca wszystko z pudełka i układa wszystko po swojemu. Prawdziwy pokaz zaczyna się podczas wizyt moich koleżanek. Wtedy, jak prawdziwy mężczyzna, stroszy piórka i zwraca na siebie uwagę. Wobec panów jest agresywny i bardzo zazdrosny. Delfin reaguje podobnie jak pies. Sam wyznaczył sobie miejsce na toaletę. Nie wiadomo tylko, dlaczego lubi od czasu do czasu łapać za skórę ręki, szczególnie wtedy, kiedy jest sam przez wiele godzin. Uwielbia być głaskany, a jego przysmakiem są jajka i twaróg. Dorota przyznaje, że do ptaków ma wyjątkową słabość, ale to rodzinna przypadłość. Jej ojciec uwielbiał latające stworzenia, o czym świadczą kartony pełne kolorowych albumów. Chętnie przygarniał wszystkie ptaki, szczególnie bezradne pisklęta, które wypadły z gniazda. W domu była sroka, kawka, wróbel i trzy zięby. Trudno się dziwić, że Dorota tak chętnie opiekuje się swoim „pierzastym”. Jedyne, czego ptakom zazdrości, to umiejętności latania. Może z tego powodu uwielbia podróże samolotem i jest to dla niej najlepszy środek lokomocji.

Przyjaciel z kolcem
Wszystko zaczęło się od fascynacji programami Wojciecha Cejrowskiego. Relacje z dalekich podróży pobudziły wyobraźnię Łukasza Drzazgowskiego z Wydziału Teleinformatyki KSP do tego stopnia, że postanowił w dość oryginalny sposób sprawić sobie odrobinę egzotyki we własnym domu. Skorpion z rodziny pandinus cavimanus stał się jego ulubieńcem, budząc jednocześnie grozę u wszystkich znajomych.
- Chciałem mieć jakieś ciekawe, nieprzeciętne zwierzę. Rozpatrywałem zakup węża, skorpiona lub piranii. W grę wchodziła jednak mobilność, dlatego padło na skorpiona, którego można łatwo transportować. Po długich konsultacjach ze sprzedawcą wybrałem gatunek pajęczaka, którego jad nie jest tak groźny, jak u innych skorpionów. Mój wybór musieli jeszcze zaakceptować rodzice. Tata od razu pogodził się z faktem, mama opierała się tylko jeden dzień. Jako zodiakalna skorpionica, szybko znalazła porozumienie. Skorpiony są groźne dla człowieka, bo ich jad paraliżuje układ nerwowy, a ukąszenie może być śmiertelne. Mają zdolność hibernacji, a w chwilach zagrożenia potrafią wbić kolec we własny korpus, dokonując samobójczej śmierci. Wyczuwają najmniejszy podmuch i ruch. Swoimi szczypcami są w stanie przeciąć papier, a także ludzką skórę. Zjadają żywe chrabąszcze i świerszcze. Spragnione zanurzają się w wodzie, aby się napić. W ciągu dnia ukrywają się w cieniu. - Z czasem nauczyłem się umiejętnie chwytać skorpiona specjalną pęsetą i przemieszczać. Moje egzotyczne hobby przyciągało do mojego domu ciekawskich kolegów i koleżanki. Po trzech latach skorpion odszedł, ale lubię zwierzęta, więc mam nowego pupila. Kot rasy mainecoon nazywa się Bonifacy. Jego waga może osiągnąć ok. 20 kilogramów, a długość 1,5 metra. Obecnie waży blisko 14 kg, jest elastyczny i bardzo inteligentny. Trójwarstwowa sierść przenika kolorami bieli, szarości, czerni i brązu. Zalicza się do kociej szlachty, co widać w jego ruchach. Lubię mówić o nim „książę elektor”. Jest do mnie przywiązany jak pies. Należy do tzw. kotów jednego właściciela, więc nasza przyjaźń ma szansę na długi staż.

Inteligentna Kluska
Charakterna, inteligentna i rozrywkowa – tak w kilku słowach wyraża się o swojej ukochanej szczurzycy rasy dumbo Karina Pohoska z Wydziału Komunikacji Społecznej KSP. Do zakupu skłoniła Karinę tęsknota za jej psem Maxem.
Klunej, jak przezywa szczurzycę Karina, szybko wkradła się w jej łaski, a że jest młoda i skora do zabawy, skutecznie potrafi oderwać myśli od smutnych wydarzeń. Karina chętnie się z nią bawi, przytula, a także uczy, a wiedzę inteligentny gryzoń przyswaja sobie bardzo szybko. Kluska nauczyła się reagować na zawołanie, zawsze okazuje silne emocje, kiedy Karina wraca do domu.
- Kocham zwierzęta od dziecka. Byłam długo uczulona nawet na pluszaki, dlatego teraz nadrabiam „stracony” czas. Miałam już trzy chomiki, rybki, żółwia Dudusia oraz dwie szczurzyce Łatkę i Sarę – opowiada Karina. Mało tego! Potrafiła przez rok opiekować się ślimakiem winniczkiem Guliverem, zanim z powrotem trafił na łono natury. Zwierzęta są częścią jej życia. W przyszłości chciałaby spełnić swoje marzenie i sprawić sobie Yorka i nie będzie to zapewne jej ostatni pupil.

Elżbieta Sandecka-Pultowicz