Sylwetki

Tu liczy się decyzyjność

18.10.2012 • Michał Całusiński

Stołeczne Stanowisko Kierowania to jeden z wydziałów działających w Komendzie Stołecznej Policji. Składa się z trzech zespołów: Zespołu Zarządzania Kryzysowego, Sekcji I oraz Sekcji Dyżurnych. Każdy z nich realizuje szczegółowo wyznaczone zadania. Do jednej z najtrudniejszych i najbardziej odpowiedzialnych służb należy praca na stanowisku dyżurnego Komendy Stołecznej Policji.

Rola każdego członka Sekcji Dyżurnych jest istotna, ale najważniejszą pełni oficer dyżurny KSP. Podinspektor Norbert Kalbarczyk swoją historię z Policją rozpoczął 18 lat temu, od 10 lat służy w KSP, w tym łącznie 9 lat przepracował na stanowisku dyżurnego. Jak sam przyznaje, to ciekawość skłoniła go do przywdziania policyjnego munduru, a wrodzona elastyczność, jak przystało na zodiakalnego Bliźniaka, pozwala mu odnaleźć się w każdej sytuacji.

O tym, jak odpowiedzialna i stresująca jest to praca nie muszę przekonywać nikogo, kto kiedykolwiek, choćby przez chwilę, miał z nią styczność. Co więcej, nie każdy może ją wykonywać. - Dyżurny Policji powinien cechować się spokojem i zrównoważeniem emocjonalnym, posiadać dużą ogólną wiedzę zawodową, międzydyscyplinarną, którą zdobywa się podczas codziennej policyjnej praktyki. Ważna jest też tzw. mądrość życiowa, decyzyjność, inteligencja.

Jak wygląda wyłanianie spośród rzeszy policjantów potencjalnych dyżurnych?
- Policjant sam musi wyrazić wolę pracy na stanowisku dyżurnego, czyli zgłosić własną kandydaturę, liczy się staż pracy i oczywiście doświadczenie zawodowe. Kandydat musi przejść rozmowę kwalifikacyjną z przełożonym, który sprawdza łatwość nawiązywania kontaktów, otwartość na ludzi i ich sprawy, gdyż sposób komunikacji może zadecydować o czyimś zdrowiu bądź życiu. Każdy z dyżurnych musi być w jakimś stopniu psychologiem, interpretującym intencje obywatela.

SSK usytuowane jest na pierwszym piętrze Pałacu Mostowskich w dużej, klimatyzowanej sali, wyposażonej w najnowocześniejszy sprzęt informatyczny. W pomieszczeniu wyczuwa się atmosferę skupienia i powagi. Podczas 12-godzinnego dyżuru służbę pełni 11 funkcjonariuszy, są to: dyżurny i zastępca dyżurnego, koordynator SSK, radiooperator ruchu drogowego oraz siedmiu policjantów - radiooperatorów komend rejonowych. Dowódczą rolę sprawuje dyżurny, który nadzoruje i monitoruje sytuację w całej Warszawie. Interweniuje w sytuacjach ekstremalnych, o dużym zasięgu oddziaływania i skutkach. W przypadku nieobecności Komendanta Stołecznego Policji podejmuje decyzje w jego imieniu. Kolejna osoba to zastępca dyżurnego, który jest jego wsparciem i prawą ręką, przejmuje kierownictwo w razie konieczności. Koordynator nadzoruje pracę poszczególnych radiooperatorów, kieruje działaniami WWP, przekazuje komunikaty o osobach zaginionych, poszukiwanych przez Policję, o kradzieżach. Analizuje monitoring z kilku dzielnic Warszawy, np. podczas pościgów policyjnych. Radiooperator ruchu drogowego odpowiada za monitoring „warszawskiej drogówki”, liczbę i lokalizację radiowozów policyjnych na terenie Warszawy, by móc sprawnie zareagować na zgłoszenie. Radiooperatorzy dzielnic monitorują zdarzenia w poszczególnych obszarach miasta, zarządzają otrzymanymi zgłoszeniami oraz śledzą przebieg działań we wszystkich sprawach należących do ich rejonu. Wszyscy członkowie Sekcji Dyżurnych wzajemnie się uzupełniają i wspierają.

Procedury obowiązujące przy obsłudze telefonicznej zgłoszeń na numery alarmowe 112 i 997 są ściśle określone.
- Połączenia pod numery 112 i 997 wykonywane na terenie Miasta Stołecznego Warszawy są automatycznie przekierowywane do SSK. Wszystkie działania przebiegają na podstawie algorytmów. Zgłoszenia przyjmują operatorzy, pracujący w osobnej sali, wpisują je do informatycznego systemu. Informacja trafia do merytorycznej jednostki, a jeden z siedmiu radiooperatorów dzielnic czuwa nad prawidłowym przebiegiem interwencji.

Każda akcja kończy się obowiązkowo meldunkiem, rejestrowanym w systemie, w którym podaje się, tak istotny dla policyjnych statystyk, czas reakcji na zgłoszenie. W wyjątkowych sytuacjach, np. zabójstwie, nadzór nad sprawą przejmuje początkowo dyżurny KSP, a następnie konkretna komórka lub jednostka organizacyjna KSP.
- Sprawy, z jakimi dzwonią obywatele, są przeróżne – mówi podinsp. Kalbarczyk. Nie brakuje sytuacji, kiedy zagrożone jest zdrowie, mienie czy też życie ludzkie, ale niektórym mylą się pojęcia i traktują nas jako całodobową infolinię. Dzwonią w najdrobniejszych sprawach całkowicie odbiegających od kompetencji i możliwości Policji. Nie możemy odrzucić żadnego połączenia, a takie telefony zajmują linie i cenny czas. Dzwonią również ludzie, którzy chcą targnąć się na swoje życie. Niejednokrotnie brakuje im wsparcia ze strony otoczenia, a w chwili słabości decydują się na tak drastyczny krok. Od sposobu prowadzenia rozmowy może zależeć pomyślność akcji ratunkowej, dlatego dyżurny musi być w pewnym sensie psychologiem i analitykiem, a także logistykiem. Zdarza się też, że Ci, których odwiedliśmy od myśli samobójczych, sporadycznie, ale dziękują nam. Jest to bardzo miły gest z ich strony i niezwykle ważny dla nas.

O tym, że w SSK nie wolno zbagatelizować żadnego sygnału, niech świadczy przykład kobiety, która, - mówi Pan Norbert – zadzwoniła do dyżurnego i mówiąc półgłosem powiadomiła o tym, że jest przetrzymywana na terytorium Niemiec. Podała też dane, które umożliwiły ustalenie jej miejsca pobytu. Dzięki jej informacjom i współpracy z Biurem Międzynarodowej Współpracy, udało się ją uwolnić. Absurdalne z pozoru sytuacje często bywają realnym zagrożeniem.

Czy jest coś, co mogłoby jeszcze zaskoczyć dyżurnego KSP? Pan Norbert odpowiada – na pewno mogą się przytrafić takie wydarzenia, ale będzie to zaledwie margines. Zawsze poruszają mnie zdarzenia z udziałem dzieci. To sytuacje, na które jestem bardzo wyczulony i nigdy nie przechodzę obok nich obojętnie.

Ciężka i stresogenna praca wymaga odpowiedniego odreagowania. Jak radzi sobie z tym podinspektor Norbert Kalbarczyk?
- Wszystko zależy oczywiście od upodobań ludzkich, liczy się to, co komu sprawia przyjemność. Lubię różne formy aktywnego wypoczynku, które poprawiają kondycję i eliminują negatywne emocje, np. jazda na rowerze. Relaksującym zajęciem jest też dla mnie praca na działce, często sobie majsterkuję, to świetna sprawa i wielka satysfakcja zrobić coś samemu.

Bez wątpienia policjanci muszą, z racji specyfiki swego zawodu, dysponować odpornością psychiczną, być ustabilizowani emocjonalnie oraz mieć wysoce rozwinięty talent organizacyjny i decyzyjny. Służba wymaga od nich wielu wyrzeczeń, zaangażowania.
- Aby móc normalnie funkcjonować trzeba - mówi Pan Norbert – nauczyć się oddzielać pracę od życia prywatnego. Nie ma mowy o przenoszeniu spraw zawodowych do życia rodzinnego, to byłoby bardzo niezdrowe dla mnie i moich bliskich. Oczywiście bardzo pomocne jest wsparcie i akceptacja ze strony najbliższych. Moja czternastoletnia córka czasem czyni mi wyrzuty z racji mojej częstej nieobecności w domu, szczególnie kiedy wypada mi dyżur w weekend i nie możemy go razem spędzić. Rozumie jednak, że taki jest charakter mojej pracy i nie wyobraża sobie mnie w innej profesji.

Naszą, ponad godzinną rozmowę przerywały liczne telefony. Nigdy nie wiadomo, kto znajduje się po drugiej stronie i czego potrzebuje. Czas jest tu na wagę złota, a szybkie reakcje, zdecydowanie, spokój i wysoka kultura osobista są tu standardem. W ciągu doby dyżurni podejmują przeciętnie 1600 interwencji, zaś w weekendy liczba ta przekracza często 2000 zawiadomień. Statystyki mówią same za siebie. W SSK nikt nie może narzekać na nudę, a zarówno funkcjonariusze Policji, jak i pracownicy cywilni mają pełne ręce roboty i zawodową satysfakcję.

Aneta Barańska
foto Michał Całusiński