Sylwetki

Poeta - łącznościowiec

03.09.2013 • Karina Pohoska

Zna go chyba każdy zatrudniony w Komendzie Stołecznej Policji. Gdy trzeba podłączyć aparat telefoniczny czy wymienić uszkodzony, każdy pyta o Pana Adama Hotówko. Nie każdy jednak wie, że w wolnych chwilach oddaje się on niezwykłej pasji – pisaniu wierszy. W ciągu ostatnich 7 lat napisał ich ponad 20, głównie kierowanych do policjantów i pracowników, którzy po wielu latach żegnają się ze służbą i pracą w Policji.

Z wykształcenia jest technikiem telekomunikacji i w tej branży pracuje przez całe swoje życie. W Policji zaczął ponad 29 lat temu i jego losy związane były nierozłącznie z łącznością. Przez wiele lat pracował jako technik zmianowy w centrali telefonicznej KSP. Obecnie, już jako policyjny emeryt, zajmuje się obsługą aparatów w KSP oraz zdalnym nadzorem nad abonentami w komendach rejonowych i powiatowych policji. Współpracuje też z operatorami zewnętrznymi. W kwietniu obchodził uroczysty jubileusz 45-lecia swojej pracy zawodowej. Choć jest na emeryturze, nie wyobraża sobie życia bez pracy, znajomych i … poezji.

Wszystko zaczęło się kilka lat temu. - Nie namawiany przez nikogo postanowiłem spróbować swoich sił w pisaniu wierszy i popełniłem pierwszy tekst. Wiersz dedykowałem ówczesnemu kierownikowi sekcji w wydziale teleinformatyki, który odchodził na emeryturę. Wtedy też pierwszy raz zaprezentowałem publicznie napisany wiersz. Głos mi się łamał, zżerała mnie trema, tym bardziej, że postanowiłem go jeszcze zaśpiewać do melodii piosenki Stanisława Grzesiuka „Felek Zdankiewicz”. Na szczęście, współpracownicy docenili chyba moje starania i mój występ zakończył się brawami – wspomina Pan Adam Hotówko.

Pisanie wierszy to dla niego sposób na stres,  na rozładowanie napięć, na oderwanie myśli od szarej rzeczywistości. Dlatego Pan Adam zawsze stara się mieć przy sobie coś do notowania. Myśli tak szybko umykają, że trzeba to koniecznie zapisać. Jak twierdzi autor, wena przychodzi niespodziewanie. Nigdy nie wiadomo, kiedy pojawi się pomysł na nowy utwór. Nieraz podczas spaceru alejkami parku, nieraz podczas pobytu nad morzem w Jarosławcu. Kiedyś zdarzyło mu się napisać wiersz w drodze do pracy. – Wysiadłem właśnie z metra przy Ratuszu. Miałem jeszcze kilkadziesiąt minut do rozpoczęcia pracy. Postanowiłem więc wybrać się do Ogrodu Krasińskich. W kieszeni miałem kartkę i długopis. To wystarczyło. Zacząłem pisać. Tak powstał wiersz o naszej Pani doktor.

Tomik swoich wierszy nazwał „Emerytom ale nie tylko …”. Już sam tytuł sugeruje, że swoje teksty pisze z myślą o policyjnych emerytach, których zna bezpośrednio. Ale zdarzyło się i tak, że swój wiersz dedykował osobie, którą znał tylko z zawodowych kontaktów telefonicznych. Są też wyjątki w jego twórczości. Niektóre ważne wydarzenia w życiu osobistym stały się dla niego inspiracją do napisania kolejnego wiersza. I tak, gdy doczekał się wnuczka Stasia, napisał „Wnuczkowi!!!”. Jeden ze swoich wierszy dedykuje również Marysi i Markowi z okazji 40-lecia małżeństwa. Z kolei, gdy powstał w KSP Wydział do spraw Zwalczania Przestępczości Pseudokibiców, napisał „Ja jestem kibic – KIBOL”. – Tylko nieraz żona z przekorą zwraca mi uwagę, że jeszcze dla Niej nic nie napisałem. – dodaje śmiejąc się.

Szczególnie bliski jest mu tekst „Na deptaku w Jarosławcu”. To w tej miejscowości wypoczywa raz do roku od kilku lat. Towarzyszą mu policyjni emeryci, z którymi godzinami może wspominać minione lata.

W rybackiej wiosce, w ośrodku „Arka”
zacne się grono zebrało,
o czym mówili, co uradzili,
wołowej skóry by mało.

Dzięki Marysi tu przyjechali
wielu zaś w domach zostało
a Pan Komendant dał im autokar
by się wygodnie jechało.

Właściciel Stefan z całą załogą
dbają o wszystkie wygody,
mało brakuje, abyś miał pewność
co do prognozy pogody.
Jeden by leżał na ciepłym piasku
z młodym dziewczęciem u boku,
tylko nie zabrał z domu „Farela”
i żona ma go na oku.

Drugim się marzy koszyk prawdziwków
a na dodatek wiadro ryb;
ryby zjadają tylko przynętę,
w lesie jest jeden stary grzyb.

Pomimo różnych niedogodności,
każdy z osobna i wszyscy wraz
obiecujemy Ci Jarosławcu,
że już za rok znów ujrzysz nas.

Kończę, już kończę, moje ględzenie
i niech nie mówi tylko ktoś,
że się nie bawi, tu dobrze z nami,
bo kto z Warszawy, ten jest „gość”!!!


Pan Adam jednak nie tylko poezji poświęca swój czas. Gdy nie pisze właśnie kolejnego wiersza, czyta kryminały i książki historyczne. Obecnie śledzi dzieje historii Polski opisanej przez Adama Zamoyskiego, brytyjskiego historyka polskiego pochodzenia.

kom. Anna Kędzierzawska
foto Michał Całusiński